Streszczenie
Księga Rodzaju zaczyna się oczywiście od stworzenia świata - to chyba wie każdy. Opisy stworzenia są dwa, przy czym pierwszy (Rdz 1) zamyka stworzenie w siedmiu dniach tygodnia, zaś drugi (Rdz 2) kładzie większy nacisk na stworzenie człowieka i jego pierwsze poczynania na młodziutkiej ziemi.
Niesforni pierwsi ludzie
Ludzie na początku przeznaczeni są do życia w ogrodzie Eden, jednak szybko zostają z niego wypędzeni za sprawą grzechu. Wąż kusi Ewę, Ewa Adama - i grzeszą. Potem zaś Adam zrzuca winę na Ewę, a Ewa na węża. Karę jednak ponoszą wszyscy (Rdz 3).
Po wygnaniu z Edenu Adam z Ewą zaczynają się mnożyć. Pierwsi ich synowie - Kain i Abel - chcą się Bogu przypodobać poprzez składanie ofiar. Bóg jednak nie patrzy na ich ofiary, ale na wewnętrzne postawy obydwu braci, które stoją za tymi ofiarami. Abel bardziej podoba się Bogu, zaś Kain jest o to wobec niego zazdrosny. Zazdrość narasta w nim, aż w końcu, pomimo wcześniejszych ostrzeżeń ze strony Boga, Kain zabija Abla (Rdz 4). Bóg zaś karze go za tą zbrodnię dożywotnią tułaczką.
O kolejnych potomkach Adama i Ewy wiemy już jednak bardzo niewiele. Przeważnie tylko to, jak się nazywali, jak długo żyli oraz jakich mieli synów. Wyjątek stanowią Lamek - odznaczający się mściwością potomek Kaina, Set - który był bardzo podobny do Adama, Henoch - którego "zabrał Bóg", no i potem już tylko Noe. Pozostali są w Biblii jedynie imieniem, pozycją i długością życia.
Od Adama do pierwszych synów Noego mija 1556 bardzo tajemniczych lat (Rdz 5). Ludzie według Biblii dożywali wówczas dziewięćsetki, zaś po ziemi chodzili jacyś Synowie Boży, którzy uprawiali seks z córkami ludzkimi, a te rodziły im gigantów (Rdz 6). Niestety wzmianka na ten temat jest bardzo krótka, przynajmniej w oficjalnym kanonie Biblii. Nieoficjalnie bowiem, jako apokryf, funkcjonuje jeszcze tekst zwany Księgą Henocha (tego samego, którego "zabrał Bóg"). Odnośnie jej wiarygodności toczone są spory, jednak przeczytać zawsze można.
Tak czy inaczej, Bóg postanowił ów stary świat zniszczyć. Zniszczyć, jak wiadomo, przy pomocy potopu. Uratowany został tylko Noe z rodziną i zwierzęta w arce (Rdz 7). Według Biblii potop trwał 15 miesięcy (Rdz 8), a konkretniej - 15 miesięcy ziemia była pod wodą, bo deszcz padał tylko 40 dni. W końcu jednak woda opadła, Noe wyszedł na ląd, zaś Bóg zawarł z nim przymierze, aby stał się on protoplastą nowego rodzaju ludzkiego (Rdz 9). Przymierze to jest o tyle ciekawe, że zawiera pewne przykazania, które dotyczą całej ludzkości, a mało kto o nich w ogóle słyszał.
Następnie przedstawiona jest przygoda Noego z winem, po której znowu mamy porcję samych tylko genealogii (Rdz 10), aż do fragmentu opisującego wieżę Babel (Rdz 11). Przy wieży Babel, jak powszechnie wiadomo, Bóg pomieszał ludziom języki, przy czym nie ma mowy o tym, aby była to kara za grzech, jak to wielu ludzi interpretuje.
Po tej historii mowa jest już o Terachu, ojcu Abrahama, a następnie o samym Abrahamie, początkowo noszącym imię Abram. I w tym momencie zaczyna się niejako druga część Księgi Rodzaju - opisująca nie dzieje całej ludzkości, ale patriarchów Izraela.
Historia wiernego Abrahama
Terach wyrusza w podróż z Ur chaldejskiego do Kanaanu, zabierając ze sobą rodzinę. W międzyczasie jednak zatrzymuje się i osiedla w krainie Charan, gdzie po jakimś czasie umiera. Wtedy to Bóg po raz pierwszy objawia się Abramowi, nakazując mu kontynuowanie podróży swojego ojca, a jednocześnie obiecując, iż będzie mu błogosławił (Rdz 12). Abram do Kanaanu dociera, jednak wkrótce zmuszony jest swój kraj opuścić z powodu głodu. Wędruje więc do Egiptu, a tam robi rzecz dość dziwną - ze strachu oddaje faraonowi swoją własną żonę, kłamiąc do tego, że jest to jego siostra. Bóg zaś reaguje na to w sposób ciekawy - na oszukanego faraona zaczyna zsyłać kary, żądając, by oddał Abramowi jego żonę. W konsekwencji Abram wychodzi z Egiptu nie tylko z żoną, ale i mnóstwem dobytku, co pokazuje, że Bóg swych słów nie rzuca na wiatr i autentycznie Abramowi błogosławi.
Po tej przygodzie Abram wraca do Kanaanu, gdzie z powodu ilości bydła musi rozstać się ze swym krewnym Lotem (Rdz 13). Lot wyrusza więc własną drogą do Sodomy, co nie wychodzi mu jednak na zdrowie. Wplątuje się bowiem w lokalną wojnę i trafia do niewoli (Rdz 14), tak iż Abram musi go z tej niewoli wyciągać, rozgramiając przy okazji armie kilku królów.
Następnie Bóg znowu objawia się Abramowi, obiecując mu liczne potomstwo (Rdz 15). Obietnice jednak obietnicami, lecz nie widząc rezultatów, Abram niecierpliwi się. Saraj ciągle jest bezpłodna, więc w desperacji Abram robi sobie syna z jej niewolnicą, Hagar (Rdz 16).
Bóg jednak o swej obietnicy nie zapomina i po kilkunastu latach znów się Abramowi objawia. Wtedy to nadaje mu nowe imię Abraham, każe mu się obrzezać wraz z domownikami, no i obiecuje, że za rok od owego momentu Abraham ma mieć syna z łona Saraj, od tej pory nazywanej Sarą. Historia ta opisana jest w Biblii na dwa sposoby, najpierw jak zwykłe objawienie (Rdz 17), potem zaś jako osobista wizyta Boga u Abrahama pod postaciami aniołów, którzy wraz z Abrahamem jedzą i piją w jego domu (Rdz 18).
Po owej wizycie aniołowie owi udają się bezpośrednio do Sodomy - tej samej, w której mieszkał Lot. Ogółem okolica tamta cieszyła się bardzo złą sławą, której potwierdzenia aniołowie doświadczyli osobiście. Bowiem niedługo po wejściu do miasta i ugoszczeniu przez Lota, zjawiła się przy nich grupka miejscowych, którzy bezceremonialnie oznajmili, że chcą ich grupowo zgwałcić. Aniołowie rzecz jasna zgwałcić się nie dali - obezwładnili napastników, wyprowadzili Lota z rodziną za miasto, a już wkrótce cała okolica została przez Boga spalona (Rdz 19).
Po tych wydarzeniach w Biblii znajduje się pewien opis (Rdz 20), który wygląda na dziwną próbę połączenia dwóch podobnych do siebie historii: Abrahama (Rdz 12) oraz jego syna Izaaka (Rdz 26). Prawdopodobnie dwie różne historie były przekazywane różnymi drogami, a w pewnym momencie ktoś je połączył i powstała ta trzecia, zaś przy spisywaniu Biblii spisano wszystkie trzy. Dokładnie analizuję to przy rozdziale Rdz 26, ogółem chodzi tutaj o motyw wypierania się swojej żony w obcym kraju.
Tak czy inaczej, Abrahamowi rodzi się w końcu Izaak (Rdz 21), ku radości i zdumieniu wszystkich. Niestety wkrótce pomiędzy przyrodnimi braćmi dochodzi do konfliktu - starszy Izmael śmieje się z małego Izaaka. Niby błahostka, ale Bóg z tego powodu każe Abrahamowi wygnać Izmaela i jego matkę z domu. Abraham zgadza się.
Wtedy to, gdy Abrahamowi pozostaje sam już jeden Izaak, Bóg robi rzecz ciekawą - rozkazuje Abrahamowi, by Izaaka zabił (Rdz 22). Jest to jednak tylko test Abrahamowej wiary, gdyż w ostatniej chwili anioł powstrzymuje ojca i Izaak wychodzi cało z opresji. Abraham jednak zdaje przygotowany test, co Bogu bardzo się podoba.
Następnie umiera Sara, co wiąże się z otrzymaniem przez Abrahama prawa własności do części ziemi Kanaan (Rdz 23). Izaak najwyraźniej bardzo ową śmierć przeżywa, przez co Bóg z Abrahamem załatwiają mu żonę jako pociechę (Rdz 24). Żona ta następnie rodzi mu dwóch synów: Jakuba, zwanego później Izraelem, oraz Ezawa, zwanego później Edomem (Rdz 25).
Izaak staje się następnie bohaterem podobnego scenariusza, jak jego ojciec. Też bowiem ucieka przed głodem do obcych ziem i też wypiera się tam swojej żony (Rdz 26). Nic dziwnego więc, że ktoś kiedyś pomyślał, że jest to jedna i ta sama historia (Rdz 20). Jednak mimo podobieństw historia Izaaka jest inna - ucieka on bowiem do Geraru, nie Egiptu, nie oddaje swojej żony nikomu całkowicie, a Bóg nikogo też w związku z tym nie karze. Błogosławi on tylko Izaakowi, tak że najpierw miejscowi wyganiają go z zazdrości ze swego kraju, zaś następnie przychodzą po rozum do głowy, że może warto jednak żyć z nim w zgodzie, skoro Bóg mu błogosławi faktycznie.
Uparty Jakub i przygody jego
Po tych wydarzeniach napotykamy na historię już z czasów starości Izaaka. Historia tyczy się jego synów, Jakuba i Ezawa, oraz specjalnego błogosławieństwa, którego ojciec miał udzielić pierworodnemu (Rdz 27). Problem w tym, że swojego czasu Jakub, młodszy syn, kupił od Ezawa przywilej pierworództwa za miskę zupy. Teraz zaś, by z tego przywileju skorzystać, musi on się posunąć do pewnego oszustwa wobec ojca. W efekcie Izaak daje mu błogosławieństwo, choć nieświadomie, myśląc, że błogosławi Ezawa. Ezawowi się to nie podoba rzecz jasna i postanawia Jakuba zabić.
Póki jednak żyje ojciec, synowie żyją w pokoju. Mijają lata, ojciec nie umiera, aż w końcu przychodzi dla Jakuba czas, by znalazł sobie żonę. Izaak wysyła go więc do Charanu, by sobie wybrał jako żonę którąś z kuzynek (Rdz 28). Jakub do Charanu idzie, żonę sobie wybiera, ale napotyka tam na szereg problemów. Musi na swoją żonę pracować siedem lat, otrzymując jednak od wujka nie tą, którą sobie wybrał. Pracuje więc następne siedem, by dostać tą drugą, właściwą, jej siostrę (Rdz 29). W tym momencie jednak siostry, będąc obie żonami Jakuba, zaczynają ze sobą konkurować o względy męża. Ścigają się w rodzeniu dzieci, handlują miejscem w łóżku i włączają do akcji również własne niewolnice (Rdz 30).
W konsekwencji Jakub opuszcza swojego wujka z czterema żonami, dwunastoma synami, córką oraz dużą ilością trzód (Rdz 31). Wraca z tym wszystkim do Kanaanu, jednocześnie wciąż bojąc się swojego brata, Ezawa, który miał go przecież zabić. Nim jednak dojdzie do spotkania braci, opisany mamy jeszcze jeden mały epizod. Mianowicie Jakub w zapasach siłuje się z samym Bogiem, o dziwo, wygrywając walkę, i zdobywając w nagrodę błogosławieństwo oraz nowe imię - Izrael (Rdz 32).
Wkrótce okazuje się, że strach Jakuba był bezpodstawny - Ezaw się na niego nie gniewa i przyjmuje brata z radością. Jakub osiedla się więc swobodnie w Kanaanie wraz z całą rodziną i dobytkiem (Rdz 33). O ich dalszym spokojnym życiu zbyt wiele powiedzianego nie ma, znajdujemy w Biblii natomiast dość szokującą historię konfliktu synów Jakuba z księciem pewnego lokalnego miasta. Chodzi o to, że syn owego księcia zgwałcił Jakubowi córkę, prawdopodobnie jedyną (Rdz 34). Po gwałcie natomiast wychodzi do niego z prośbą o wydanie owej córki jemu za mąż. Synowie zgadzają się niby, jednak stawiają trudny warunek - całe miasto ma się obrzezać. Dziwnym sposobem mieszkańcy przystają na to i już wkrótce w całym mieście nie ma ani jednego napletka (przynajmniej ludzkiego). Gdy jednak dzień później wszyscy mężczyźni cierpią bóle po obrzezaniu, Izraelici wykorzystują ich słabość i dokonują rzezi. Mężczyźni giną, zaś kobiety, dzieci i dobytek przechodzą w ręce Izraelitów.
Po tej historii Bóg wyprowadza Jakuba do Betel, gdzie dawno temu postawił on dla Boga stelę, czyli święty kamień. Bóg zamiast steli chce mieć tam ołtarz (Rdz 35). Po drodze natomiast umiera Rachela, ukochana żona Jakuba, i pochowana zostaje w Betlejem, gdzie jej grób znajduje się podobno do dziś (link). Umiera również stary Izaak.
Sprytny Józef i jego zazdrośni bracia
Mamy następnie przedstawioną genealogię potomków Ezawa (Rdz 36), po niej zaś rozpoczyna się już opis ciekawej historii Józefa - ukochanego syna Jakuba. Jest to chłopak o tyle niezwykły, że śnią mu się sny, z których odczytuje on, że będzie największym ze swoich braci. Oprócz tego jest on donosicielem na swoich braci do ojca, co oczywiście się jego braciom bardzo nie podoba. W efekcie najpierw wrzucają go oni do studni, a następnie sprzedają w niewolę Izmaelitom za srebro, przed ojcem udając, że Józefa rozszarpał dziki zwierz (Rdz 37).
Po tym epizodzie mamy jeszcze krótki rozdział o Judzie i jego trzech synach. Najpierw Bóg zabija pierwszego z trójki, Era. Nie napisano, z jakiego powodu. Onan, jego brat, ma obowiązek zrobić pierwszemu dziecko z jego byłą żoną, Tamar (prawo lewiratu), jednak wymiguje się przed tym, więc i jego Bóg zabija. I wbrew przesądom, nie chodzi tu o masturbację. Potem Juda ma dać Tamar trzeciego syna, jednak zapomina o tym, ona więc przebiera się za prostytutkę i oddaje się Judzie spotykając go przy drodze (Rdz 38). Zachodzi w ciążę i rodzą jej się bliźnięta, Juda zaś chce ją spalić za to, że jest prostytutką. Wielkie jest jednak jego zdziwienie, gdy dowiaduje się, że to on jest ojcem dzieci, i że cała intryga była zgodna z prawem.
Po tej obyczajowej historii wracamy z powrotem do Józefa. Trafia on do Egiptu, gdzie jako niewolnik Potifara bardzo dobrze się spisuje, tak iż jego pan czyni go swoją prawą ręką. Pojawiają się jednak problemy - żona Potifara bowiem koniecznie chce się z Józefem przespać. Jemu to jednak nie w głowie, przez co ona się wścieka i fałszywie donosi mężowi, że to Józef chciał ją zgwałcić (Rdz 39). I w ten oto sposób Józef trafia do więzienia.
Ale i więzienie nie jest dla Józefa straszne. Szybko zdobywa on w nim sławę jako objaśniacz snów (Rdz 40). Sława jego trafia aż na dwór faraona, gdzie pomaga on w przewidzeniu przyszłych plonów w Egipcie - iż po siedmiu obfitych latach przyjdzie siedem lat głodu. Faraonowi bardzo się owa pomoc podoba, szczególnie, że proroctwo wypełnia się dokładnie. W konsekwencji spekulują oni wraz z Józefem na rynku zboża, a Józef staje się drugą po faraonie najważniejszą postacią w Egipcie (Rdz 41).
Gdy rozpoczyna się zapowiadany przez Józefa głód, dotyka on również Jakuba i jego synów. Idą więc oni do Egiptu, słysząc, że jest tam zboże (Rdz 42). W efekcie Józef spotyka się z braćmi, jednak nie mówi im, kim jest, ale trochę się bawi ich emocjami. Oskarża ich o szpiegostwo, więzi Symeona, dwukrotnie pozoruje wrobienie ich w kradzież (Rdz 43), aż w końcu chce wziąć dla siebie w niewolę Beniamina (Rdz 44). I dopiero gdy bracia jego są na skraju rozpaczy, przyznaje się, że jest Józefem (Rdz 45). Wtedy to nastaje wielka radość, Józef obsypuje braci swoich bogactwami i razem z faraonem radzą im przenieść się z ojcem z Kanaanu do Egiptu. Jakubowi ponadto każe też się tam przenieść sam Bóg (Rdz 46), wkrótce więc kilkudziesięcioosobowa jego rodzina osiedla się na stałe w Egipcie, w ziemi Ramses (Rdz 47).
Po jakimś czasie Jakub starzeje się - starość zaś w Biblii wiąże się z błogosławieniem swoich potomków. Najpierw więc błogosławi on wnuki (Rdz 48), a potem synów (Rdz 49), przy czym w tym drugim przypadku mamy do czynienia z pewnego rodzaju proroctwem. Można znaleźć tu nawet pewne nawiązania do Chrystusa.
Tak czy inaczej, po wypowiedzeniu błogosławieństwa Jakub umiera. Jego ciało zostaje zabalsamowane po egipsku, a następnie pochowane w Kanaanie (Rdz 50). Po jakimś czasie umiera również Józef, a ostatnim jego życzeniem jest to, by kiedyś również jego ciało przeniesione zostało do Kanaanu. W życzeniu tym jednak przebrzmiewa między wersami pewna smutna prawda - że Izraelici nie mogą już w tym momencie z Egiptu tak po prostu wyjść - ich wolność jest ograniczona. Dopiero za kilkaset lat Bóg ma ich z Egiptu wyprowadzić, jednak to wydarzenie jest już tematem innej księgi - Księgi Wyjścia.
Kwestia wiarygodności i natchnienia
Rzecz, która mnie najbardziej w Księdze Rodzaju uderzyła, to to, że jest ona bardzo ludzka. Można powiedzieć - pisana brudnym palcem na kamieniu. Nie widać na niej śladów cenzury, teologicznych komentarzy ze strony narratora, ani nawet prób poradzenia sobie z pewnymi sprzecznościami. Tekst jest surowy, toporny, co z jednej strony czyni z niego łatwy łup dla krytyków, z drugiej jednak - po wzięciu poprawki na jego wiek i okoliczności spisywania - daje podstawy do uznawania go za wiarygodny.
Zacznijmy może od krytyki. Przyzwyczailiśmy się współcześnie do tekstów spójnych, jednolitych stylistycznie, w których autor zabiera czytelnika w podróż do świata własnych myśli, dbając, by świat ten pokazać z jak najlepszej strony, oraz z wyprzedzeniem tłumacząc kwestie, które mogą czytelnika zastanowić. Nie ma w tym z resztą nic dziwnego - jeśli chcemy ocenić wiarygodność czyjejś wypowiedzi, to w pierwszej kolejności patrzymy, czy nie jest ona sprzeczna wewnętrznie. Jeżeli zaś jest, to skłonni jesteśmy z góry odrzucić czyjąś wypowiedź jako nieprawdziwą.
Gdyby w ten sposób patrzeć na Księgę Rodzaju - że jest to książka, którą napisał Bóg dla ludzi i która odzwierciedlać ma Jego patrzenie na świat - to dość szybko doszłoby się do wniosku, że są to brednie jakiegoś schizofrenika. Te same historie opisywane są po kilka razy ze sprzecznościami, nie ma żadnego rytmu, wynikania, wyjaśnień przy trudniejszych kwestiach - no po prostu zero spójności.
Rzecz w tym, że współcześnie nikt poważny w ten sposób na Księgę Rodzaju, czy Biblię w ogóle, nie patrzy. Rzeczą oczywistą jest, że jeśli mamy dwie historie opisujące to samo na dwa różne sposoby, to są to historie spisane przez dwie różne osoby. A jeśli między historiami występują sprzeczności - jest to raczej dowód na to, że niedoskonałe opisy świadków od pewnego momentu przekazywane były wiernie i nikt przez parę tysięcy lat nie próbował redagować tekstu po swojemu tak, aby wszystko do siebie pasowało. Wręcz przeciwnie - widać, że ten, kto składał księgę w całość, chciał po prostu zebrać ze sobą wszystkie teksty źródłowe, jakie posiadał - z pokorą, bez własnej korekty czy wytłumaczeń.
Jak natomiast kwestia sprzeczności i powtórzeń ma się do uznawania księgi za natchnioną przez Boga? Ktoś mógłby pomyśleć tak: skoro Bóg chciał coś ludziom przekazać w księdze, to mógł przecież zadbać o to, aby jej treść opisywała w pełni prawdę i nie była sprzeczna. Co więcej - można rzec, że wręcz powinien o to zadbać - abyśmy my, ludzie, nie mieli potem wątpliwości. I ten argument jest całkiem sensowny.
Rzecz w tym, że już nawet sama treść Księgi Rodzaju może nam dostarczyć wyjaśnienia, dlaczego Bóg tak nie zrobił. Przyczyna jest prosta: dla Boga nie jest priorytetem, abyśmy my, ludzie, mieli spójny i prawdziwy pogląd na świat. Priorytetem dla Niego jest to, abyśmy Jemu ufali i Jemu byli wierni. Najlepszym przykładem tej postawy w tej księdze jest Abraham, który gotów był zabić swojego jedynego syna. Dlaczego Bóg wystawił go na tą próbę? - ano dlatego, aby dać Abrahamowi szansę przyjęcia postawy, która Bogu podoba się najbardziej.
I całkiem podobnie może być z wiarygodnością Biblii - gdybyśmy dostali tekst idealny, naukowy, do którego nie dałoby się przyczepić, to tak samo, jakby Bóg nie kazał Abrahamowi syna zabić, ale pogłaskać - jeśli coś jest w pełni zgodne ze zdrowym rozsądkiem, pozbawione ryzyka, to nie ma miejsca na akt zaufania. Dlatego pozostawienie kwestii redakcji swojego słowa w rękach człowieka było Bogu jak najbardziej na rękę.
Początek Księgi Rodzaju brzmi dość mitologicznie - nie da się tego ukryć. Ale jednocześnie głupotą byłoby żądać szczegółowej, historycznej relacji świadków wydarzeń, których doświadczyło tylko dwoje pierwszych ludzi na ziemi. Biorąc więc poprawkę na drogę, którą musiał przejść ów tekst, zawiera on aż nadto szczegółów - że wspomnę choćby cztery rajskie rzeki, których nazwy mamy w Rdz 2,10-15.
Kolejne fragmenty zastanawiają jeszcze bardziej, bo im głębiej w księgę, tym dokładniejsze są szczegóły. Pierwsza jest genealogia w rozdziale Rdz 5. Przedstawia ona liczby lat niewiarygodnie duże, ale jednocześnie dokładne. Znamienny jest też wyjątek, jaki opis ten robi dla Henocha, który "znikł, bo zabrał go Bóg", a długość jego życia była dużo mniejsza niż jego przodków i najbliższych potomków. Gdyby ktoś te wszystkie liczby wymyślał sam, nie zrobiłby takiego burzącego ład wyjątku. A gdyby miał go nawet zrobić ze względu na zasłyszaną historię o Henochu, który właśnie tyle żył, raczej dostosowałby wiek pozostałych właśnie do niego, aby urealnić opowieść.
Dzieje Abrahama i jego potomków są już natomiast typowym przekazem historycznym - wiemy, co się stało, gdzie i kiedy. Wędrówki poszczególnych postaci mają miejsce w konkretnych krainach geograficznych, przy konkretnych studniach i drzewach, zaś napotykani ludzie też są członkami konkretnego plemienia, które wywodzi się z konkretnego, wymienionego w genealogii przodka. Trzeba zatem przyznać, że nawet poddając w wątpliwość pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju, znakomita jej większość brzmi już jak wiarygodna relacja historyczna.
Poniżej wstawiam jako uzupełnienie wykres liczby lat życia poszczególnych pokoleń. Ukazuje to nie tylko wyjątkowość Henocha, ale i stopniowe skracanie życia ludzkiego przez Boga, gdy podjął On decyzję, by je skrócić (Rdz 6,3).
Sprzeczności
Sprzeczności są tym, co burzy wiarygodność tekstu najbardziej. Księga Rodzaju nie jest niestety od nich wolna. Ja odnalazłem sprzeczności trzy: kolejność stworzenia, liczba zwierząt w arce Noego, oraz wypieranie się swoich żon przez Abrahama i Izaaka.Z kolejnością stworzenia sprawa jest taka, że według pierwszego opisu (Rdz 1) rośliny zostały stworzone w dniu trzecim, zwierzęta w dniu piątym i szóstym, a człowiek w dniu szóstym, na końcu. Natomiast w drugim opisie (Rdz 2) Bóg na początku ulepił człowieka z ziemi, potem zasadził ogród Eden i sprawił, że wyrosły rośliny, a dopiero na końcu zaczął lepić zwierzęta jako pomoc dla człowieka. No, sprzeczność jest wyraźna. Kto popełnił błąd? - trudno ustalić. Jednak sprzeczność ta dotyczy tak naprawdę tylko drobnego szczegółu, a ogół zdarzenia jest taki sam - to Bóg stworzył świat oraz ludzi, wywodząc cały gatunek z jednej pary.
Z Noem rzecz wygląda tak, że o wejściu zwierząt do arki mowa jest aż cztery razy. Najpierw w Rdz 6,22, gdzie mówi o tym Bóg i mowa jest o jednej parze. Następnie zaś mamy Rdz 7, 2-3, gdzie mowa jest o siedmiu parach ze zwierząt czystych i ptaków, oraz w tym samym rozdziale wersy 8 oraz 14-15 - znowu mowa jest tylko o jednej parze. Sprzeczność jest niewątpliwie, ale czy ma ona aż tak wielkie znaczenie? Ważne jest to, że Noe miał uratować poszczególne gatunki zwierząt. Logiczne jest też, że do odbudowania populacji może wystarczyć jedna para, a zatem bardzo łatwo usprawiedliwić zgubienie owej siódemki w niektórych opisach.
Sprawa natomiast wygląda już bardziej zawile w przypadku historii z wypieraniem się żon. Z tego powodu zestawiłem ze sobą wszystkie trzy podobne do siebie opisy w tej oto tabelce, porównując bohaterów, miejsca akcji i wydarzenia:
Rdz 12 | Rdz 20 | Rdz 26 |
Abram i Saraj | Abraham i Sara | Izaak i Rebeka |
Egipt i faraon | Gerar i Abimelek | Gerar i Abimelek |
W Kanaanie nastaje głód, | W Kanaanie nastaje głód, drugi po tym z czasów Abrahama. | |
Abram wędruje w stronę Negebu. | Abraham wędruje w stronę Negebu. | Izaak wędruje do Geraru, bo tak mu każe Bóg |
Abram ucieka do Egiptu, | Abraham przebywa w Gerarze, | i przebywa w Gerarze, |
gdzie nazywa Saraj swoją siostrą, | gdzie nazywa Sarę swoją siostrą, | gdzie nazywa Rebekę swoją siostrą, |
gdyż wie, że jest ona piękna i boi się, że go zabiją. | gdyż boi się, że go zabiją. | gdyż boi się, że go zabiją. |
Faraon bierze ją do siebie | Abimelek bierze ją do siebie. | Abimelek dostrzega tylko, jak Izaak i Rebeka uśmiechają się do siebie. |
i płaci za nią Abramowi sowicie przy wymianie. | (obdarowuje Abrahama dopiero po zwróceniu mu żony) | |
Bóg karze za to faraona i jego otoczenie. | Bóg karze Abimeleka i jego dwór niepłodnością. | Istnieje ryzyko grzechu. |
Bóg ostrzega Abimeleka, że Sara ma męża i grozi mu śmiercią. | ||
Podkreślona jest „prostota serca” Abimeleka. | ||
Faraon ma pretensje do Abrama za wrobienie go, | Abimelek ma pretensje do Abrahama za wrobienie go, | Abimelek ma pretensje do Izaaka, że stworzył mu ryzyko do grzechu. |
a następnie odprowadza go do granicy z żoną i zapłatą. | ale pozwala Abrahamowi zamieszkać w swojej ziemi. | Abimelek wygania Izaaka ze względu na jego dobytek. |
Filistyni z zazdrości zasypują studnie Izaaka, a on je odkopuje. | ||
Abimelek widzi, że Bóg błogosławi Abrahamowi, | Abimelek widzi, że Bóg błogosławi Izaakowi, | |
zawiera więc z Abrahamem przymierze. | zawiera więc z Izaakiem przymierze, ale dopiero po tym, jak wcześniej go wygonił. | |
Abraham wypomina Abimelekowi zabraną studnię. | Izaak kopie trzy studnie, o dwie z nich są spory. | |
Abimelek twierdzi, że nic nie wie o sprawie. | ||
Abraham daje siedem jagniąt jako dowód własności studni. | ||
Studnię nazwano Beer-Szeba. | Izaak wykopał studnię i zbudował ołtarz, a potem nazwano to Beer-Szeba. |
W tabelce na niebiesko zaznaczyłem rzeczy wspólne dla wszystkich trzech opowiadań - to przydarzyło się i Abrahamowi, i Izaakowi. Jak widać, nie ma tych rzeczy aż tak dużo. Więcej jest elementów wspólnych między środkowym opowiadaniem, a którymś z bocznych (na zielono są zaznaczone te całkiem wspólne, na żółto zaś - tylko podobne), co wskazuje chyba dość wyraźnie, że opowiadanie z Rdz 20 jest połączeniem dwóch pozostałych. Ponadto dwa boczne są wyraźnie od siebie odrębne, co wykazują pola zaznaczone na czerwono - w opisie z Izaakiem mowa jest, że nastał drugi głód, a więc był i pierwszy - wspomniany w Rdz 12.
Ludzie uparci mogliby próbować tu co prawda twierdzić, że owe trzy opisy tyczą się trzech odmiennych sytuacji, jednak taka sytuacja wydaje się być bardzo nieprawdopodobna. Po pierwsze dlatego, że drugi opis (Rdz 20) umieszczony jest w Biblii już po narodzinach Izaaka. Abraham jest Abrahamem, nie Abramem, zaś Sara Sarą. A skoro tak, to ma ona już ponad dziewięćdziesiąt lat. Trudno uwierzyć, aby w tym wieku mogła być dużą pokusą dla jakiegokolwiek mężczyzny, a tym bardziej, aby Abraham bał się o własne życie z jej powodu, i to drugi raz w podobnej sytuacji. Po drugie z kolei, taka rzecz jak nazwanie studni Beer-Szeba dzieje się tylko raz. Tymczasem z opisów wynikałoby, że studnia została nazwana dwa razy, ale tą samą nazwą - i to jest bez sensu.
Jak się to zatem stało, że mamy w Biblii trzy teksty, a nie dwa? Najwyraźniej już na etapie przekazów ustnych ktoś zasłyszał obydwie historię z żonami - Abrahama i Izaaka - po czym stwierdził, że to niemożliwe, by syn szedł tak daleko w ślady ojca i że to jedna i ta sama opowieść. Albo inaczej - ktoś zwyczajnie miał słabą pamięć i wstawił imię Abrahama w miejsce Izaaka. Co jednak jest najistotniejsze, to postawa tego, kto owe teksty spisał. Nie próbował on już dociekać prawdy po swojemu, tylko zebrał z pokorą wszystkie trzy historie, które zasłyszał, abyśmy mogli je dzisiaj przeczytać. I sądzę, że za to należy się temu pisarzowi szacunek.
Obyczajowość
Przyznam, że kwestie obyczajowe opisywane w Księdze Rodzaju to chyba najciekawsza sprawa ze wszystkich, głównie dlatego, że na co dzień się o niej w kościołach nie mówi. Oprócz wielu przypadków oczywistego barbarzyństwa natrafiamy tu również na zastanawiające zachowania osób, którym Bóg błogosławił i wspierał je.
Dewiacje, kobiety i poligamia
Zacznijmy od barbarzyńców, czy może, używając nomenklatury biblijnej - pogan. Na pierwszy plan w tej kwestii wybija się ewidentnie Sodoma, w którym to mieście było normą, aby grupowo gwałcić każdego przybysza, który się w nim zjawiał. Jedynie Lot zachowywał tam ostatki przyzwoitości, choć zastanawiający jest fakt, iż w zamian za ocalenie od hańby przybyszów proponował oddać gwałcicielom własne córki, które były podobno dziewicami. Czy to było dobre? Rozkminiałem tą kwestię w rozdziale Rdz 19.
Jednak po wyjściu z Sodomy okazało się, że córkom Lota obyczajowość sąsiadów trochę się udzieliła. Zaczęły one mieszkać w grocie ze swoim ojcem - co było sytuacją przymusową. Nie miały jednak wokół żadnego innego mężczyzny, a przynajmniej żadnego takiego, który chciałby się z nimi przespać. Upiły zatem własnego ojca winem i położyły się z nim, jedna po drugiej, robiąc sobie dzieci.
Dlaczego to zrobiły? Ktoś by powiedział: bo były nimfomankami i nie mogły wytrzymać. Ale według Biblii ich motywacja była trochę inna - one zwyczajnie chciały mieć dzieci. Rzecz dość niezwykła, patrząc z perspektywy dzisiejszych czasów. A po co tym kobietom dzieci? Przyczyna prosta: aby miał się kto nimi opiekować na starość. Biorąc pod uwagę, że żaden mężczyzna w okolicy ich nie chciał, a Lot był już stary - rozwiązanie to było całkiem racjonalne.
To z resztą nie jedyne miejsce w Biblii, gdzie mowa jest o tym, że kobieta w tamtych czasach nie mogła żyć bez mężczyzny. Dobrym przykładem jest prawo lewiratu, które, choć spisane w późniejszych księgach, funkcjonowało już za czasów Jakuba. Chodzi mi o historię Tamar (Rdz 38). Była ona żoną Era, który to umarł, bo nie podobał się Bogu. Wówczas Onan, jego brat, miał obowiązek zrobić Tamar dziecko, które formalnie byłoby dzieckiem Era. Dlaczego? Ano po pierwsze dlatego właśnie, że kobieta dziecka potrzebowała do życia. Zaś po drugie - ważna jest tu również kwestia zachowania pamięci o Erze, która to pamięć miała być kultywowana przez jego pośmiertnych synów.
Wróćmy jednak do Abrahama - jest on stawiany jako wzór człowieka wiernego i pobożnego. A jednak nie przeszkadzało mu to w tym, aby mając dobrą żonę Sarę, wziąć sobie jeszcze jedną, jej niewolnicę, Hagar. Co ciekawe jednak - stało się to za namową Sary. Bóg za ten czyn Abrahama nie potępił, jednak w ostateczności Hagar i tak została wygnana na pustynię ze względu na konflikty rodzinne.
Z kolei typowo poligamiczna była już rodzina Jakuba. Nie była to do końca jego wina, ale wyszło tak, że kochając jedną kobietę, spał w sumie z czterema i z każdą miał dzieci. Rodzina się nie rozpadła, jednak trzeba przyznać, że nie wyglądała zdrowo: dwie z żon rywalizowały ze sobą w rodzeniu dzieci, a i później w paru miejscach widzimy wyraźnie, że Jakub kochał przede wszystkim Rachelę oraz jej synów, a pozostałymi trochę pogardzał.
Tak czy inaczej, poligamia w tamtej kulturze była jednak normą.
Prawo zemsty
Pierwsza wzmianka o zemście w Biblii występuje już przy Kainie - sam Bóg bowiem daje mu obietnicę zemsty siedmiokrotnej, jako zabezpieczenie przed skrzywdzeniem na wygnaniu. Trudno powiedzieć jednak, czy ta zemsta miała być wykonywana przez Boga, czy przez Kaina. Widać jednak za to, że jego potomkowie szybko rozwinęli to prawo, tak iż Lamek postanawiał już mścić się siedemdziesiąt siedem razy.
Potomkowie Kaina nie są jednak istotni, gdyż i tak wszyscy popłynęli w potopie. Bardziej zastanawiający jest inny przykład zemsty, który miał miejsce u synów Jakuba (Rdz 34). Co prawda trudno mi w jakiś sposób zmierzyć, jak bolesnym doświadczeniem dla kobiety jest gwałt, jednak wyciąć w odwecie całe miasto w pień? - no, to niewątpliwie gruba przesada. Szczególnie, że żony zabitych stały się niewolnicami mścicieli, co też mogło się wiązać z obecnością w łóżkach swoich panów.
Czyn Symeona i Lewiego z pewnością był przesadą, jednak mimo to nie widać jakiejś szczególnie widocznej kary dla sprawców ze strony Boga. Przeciwnie nawet - to od Lewiego bowiem pochodzi Mojżesz i wszyscy kapłani. Jedyną wspomnianą konsekwencją tego wszystkiego jest potępienie przy błogosławieństwie Jakuba na łożu śmierci.
Podsumowanie - obraz Boga
Czego więc Księga Rodzaju uczy nas o Bogu? Poza tym, że jest On wszechmogącym Stwórcą, cechą, która wysuwa się na plan pierwszy jest wierność - czyli konsekwencja w decyzjach. Gdy Bóg obiecuje Abrahamowi błogosławieństwo, to wypełnia swoją obietnicę bez względu na okoliczności - nawet gdyby miał na tym ktoś ucierpieć, jak miało to miejsce w przypadku faraona w Rdz 12. I tak samo niedoskonałość w postawach Jakuba i jego synów nie mogą odwieść Boga od realizacji swojego planu.
Konsekwencja jednak podoba się Bogu również u ludzi - przykładem niech będzie Jakub, którego upór trudno z czymkolwiek porównać. Pracował on na swoją żonę przez czternaście lat, a następnie wygrał z Bogiem, czy też aniołem, czy czymkolwiek ta istota była - i Bóg spełnił jego żądania.
Druga natomiast rzecz, to ta, o której już wspominałem - Bóg lubi ludzi, którzy mu ufają. Ufają, czyli nie tylko wierzą, że On jest. Ufają, więc będą posłuszni, choć nie znają konsekwencji, tak jak Abraham albo Noe. U Noego z resztą występują chyba obie te cechy na raz - aby zbudować tak ogromną arkę, trzeba było nie tylko ogromnego zaufania, ale i uporu - budowa ta bowiem trwać musiała z kilkadziesiąt lat.
Tak więc wszechmoc, konsekwencja i ufność - tak najprościej streściłbym Księgę Rodzaju.
Ale mnie te niejedne fragmenty podnieciły
OdpowiedzUsuńDobra robota ;) Fajnie streszczone i opracowane.
OdpowiedzUsuńByć może, być może napisałeś za mnie konkurs z religii :P
OdpowiedzUsuń