1 Pewnego razu Dina, córka Jakuba, którą urodziła mu Lea wyszła, aby popatrzeć na kobiety tego kraju.Ciekawe dlaczego na kobiety, a nie na mężczyzn...
2 A gdy ją zobaczył Sychem, syn Chamora Chiwwity, księcia tego kraju, porwał ją i położywszy się z nią, zadał jej gwałt. 3 I całym sercem pokochał Dinę, córkę Jakuba, i czule do niej przemawiał.No trochę pomylił kolejność - powinien raczej zacząć od czułego przemawiania. Może inaczej potoczyłyby się jego losy...
4 Potem zaś Sychem prosił swego ojca Chamora: «Weź tę dzieweczkę dla mnie za żonę!»Kolejny fragment, który pozwala nam się domyślać, czym w Biblii w zasadzie było małżeństwo. Sychem nie prosił Diny, aby została jego żoną, ale własnego ojca, aby mu ją dla niego "wziął" - jak wynika z dalszego ciągu - od jej ojca i braci, za ich zgodą.
5 Gdy Jakub dowiedział się, że Sychem zhańbił jego córkę Dinę - synowie jego byli przy trzodach na pastwisku - nic nie powiedział, czekając, aż wrócą. 6 Chamor, ojciec Sychema, wybrał się do Jakuba, aby z nim porozmawiać. 7 Tymczasem synowie Jakuba wrócili z pola. I gdy się dowiedzieli, ogarnął ich smutek, a zarazem bardzo się rozgniewali, że popełniono czyn, który u Izraelitów uchodził za zbrodnię: zgwałcono córkę Jakuba, co było niegodziwością.Ostatnie zdanie jest interesujące. Narrator jest bardzo obiektywny, mówiąc "u Izrealitów uchodził za zbrodnię". To tak jakby sam nie był Izrealitą, a gwałt nie uchodził za zbrodnię powszechnie. Być może jednak ten jego dystans wynika z dużej chęci nieujawniania się i pisania w perspektywie tego, iż mogą to czytać ludzie różnych kultur, czasów i obyczajów.
Poza tym samo słowo "Izrealita" jest zastanawiające, gdyż co prawda Jakub został już nazwany Izrealem przez Boga, ale w opisach wciąż nazywany jest imieniem Jakub. Wydaje się więc, że narrator przemawia z dość dużej perspektywy czasowej, gdy słowo "Izrealita" stało się już powszechne.
8 Chamor zaś tak do nich mówił: «Sychem, syn mój, całym sercem przylgnął do waszej dziewczyny.No, nie tylko sercem...
Dajcież mu ją więc za żonę. 9 Spowinowaćcie się z nami; córki wasze dacie nam za żony, a córki nasze weźmiecie sobie. 10 Będziecie mieszkali z nami i kraj ten będzie dla was. Możecie w nim się osiedlać, poruszać się swobodnie oraz nabywać sobie tę ziemię na własność».Trzeba przyznać, że to bardzo życzliwa i pokojowa propozycja, a przynajmniej tak brzmi.
11 Sychem rzekł też do ojca i braci Diny: «Darzcie mnie [tylko] życzliwością, a dam, czegokolwiek zażądacie ode mnie. 12 Wyznaczcie mi choćby największą zapłatę i podarunek, a gotów jestem dać tyle, ile mi powiecie, byleście tylko dali mi dziewczynę za żonę».No to faktycznie musiał ją kochać. Albo nie miał co robić z bogactwem...
13 Wtedy synowie Jakuba, odpowiadając podstępnie Sychemowi i jego ojcu Chamorowi - mówili tak dlatego, że zhańbił ich siostrę Dinę - 14 rzekli do nich:Wetnę się brzydko w środek zdania, ale chcę zwrócić uwagę, jak narrator usprawiedliwia synów Jakuba. Może bardzo delikatnie, ale jednak.
«Nie możemy uczynić tego, byśmy mieli wydać naszą siostrę za człowieka nieobrzezanego, bo byłoby to dla nas hańbą. 15 Tylko pod tym warunkiem zgodzimy się na waszą prośbę, jeśli staniecie się takimi jak my: każdy z waszych mężczyzn zostanie obrzezany. 16 Wtedy tylko damy wam nasze córki i córki wasze będziemy brali sobie za żony, zamieszkamy razem z wami i staniemy się jednym ludem. 17 Jeśli zaś nie usłuchacie i nie poddacie się obrzezaniu, weźmiemy naszą dziewczynę i odejdziemy».Warunek wydaje się bardzo logiczny, patrząc na to, co Bóg polecił Abrahamowi i co jest wszakże kontynuowane aż do dziś. Faktycznie trudno się było domyślić, że może stać za tym podstęp.
18 Chamorowi i Sychemowi, jego synowi, podobały się te słowa.Skoro naprawdę Sychemowi się one podobały, to nie mam już wątpliwości, iż jego miłość była szczera.
19 Młodzieniec ów nie wahał się tego uczynić bezzwłocznie, bo bardzo miłował córkę Jakuba; był zaś najbardziej szanowany ze wszystkich w rodzinie swego ojca. 20 Wszedłszy więc do bramy miasta, Chamor i jego syn Sychem tak przemówili do mieszkańców:21 «Ludzie ci są przyjaźnie do nas usposobieni. Niechaj mieszkają w kraju i niech się w nim poruszają swobodnie. Przecież jest on dla nich przestronny. Córki ich będziemy brali sobie za żony, córki zaś nasze będziemy im oddawali. 22 Pod tym jednak warunkiem godzą się oni mieszkać wśród nas, stając się jednym ludem, że będzie u nas obrzezany każdy mężczyzna, tak jak oni są obrzezani. 23 Czyż wtedy ich stada, ich dobytek i wszystko ich bydło nie będzie należało do nas? Byleśmy tylko przystali na ich żądanie, a wtedy pozostaną z nami».Zastanawia mnie ta wzmianka o stadach i dobytku. W jakim sensie stałby się on własnością mieszkańców tego kraju? Czyżby synowie Jakuba nie chcieli z nimi wcześniej handlować, a odtąd mieli chcieć, czy może Sychem planował, aby ich okradać? A może to tylko taki chwyt pijarowy?
24 I usłuchali Chamora oraz jego syna Sychema wszyscy, którzy przechodzili przez bramę swego miasta. Każdy zatem mężczyzna, który był tam, poddał się obrzezaniu.No i to jest jedna z tych rzeczy, której nijak nie potrafię zrozumieć. Obciąć sobie napletek z polecenia Boga - w porządku, z miłości do kobiety - ujdzie, ale obciąć go, bo tak powiedział jakiś tam książę? I to każdy mężczyzna w mieście?
No, chyba że Sychem użył groźby, aby wyegzekwować swój cel. Nigdzie jednak nie ma na ten temat mowy. W innym przypadku trzeba by uwierzyć, że mieszkańcy tego kraju faktycznie tak mocno wierzyli w tego swojego księcia.
25 A gdy na trzeci dzień doznawali wielkiego bólu, dwaj synowie Jakuba, Symeon i Lewi, bracia Diny, porwawszy za miecze, wtargnęli do miasta, które niczego nie podejrzewało, i wymordowali wszystkich mężczyzn.Gdy po raz pierwszy przeczytałem ten fragment, byłem w lekkim szoku. Przecież ci ludzie niczym nie zawinili, że ich książę był raz zbyt napalony! Nawet w ślepej ufności, czy może pod przymusem, poobcinali sobie wszyscy napletki. A tu taka niespodzianka... straszne...
Oczywiście świadczy to tylko o tym, jak wielką zbrodnią był dla synów Jakuba gwałt i jak bezwzględnymi ludźmi potrafili być w tej kwestii.
26 Zabili mieczem również Chamora i jego syna Sychema i odeszli. 27 Wtedy [pozostali] synowie Jakuba przyszli do pomordowanych i obrabowali miasto za to, że zhańbiono ich siostrę.A więc postawa pozostałych braci również była podobna do owych dwu pierwszych. No, chyba że dodane w nawiasie słowo "pozostali" akurat nie powinno się tam pojawić.
28 Zabrali trzody, bydło i osły - wszystko, co było w mieście i na polu. 29 Całe ich mienie, wszystkie dzieci i kobiety uprowadzili w niewolę, zrabowawszy wszystko, co znaleźli w domach. 30 Wtedy Jakub rzekł do Symeona i Lewiego: «Sprowadziliście na mnie nieszczęście, bo przez was będą mnie mieć w nienawiści mieszkańcy tego kraju, Kananejczycy i Peryzzyci. Jestem przecież małym liczebnie plemieniem i jeżeli oni wystąpią razem przeciwko mnie, poniosę porażkę - zginę ja i cała moja rodzina».Odpowiedź Jakuba wskazuje na to, że rzeź niewinnych ludzi w zamian za zbrodnię ich księcia również w jego oczach nie była czymś karygodnym. Jedyne pretensje, jakie ma on do synów, ograniczają się do konsekwencji, jakie może odczuć na własnej skórze on sam.
31 A oni mu na to: «Czyż [mieliśmy pozwolić na to, by] się obchodzono z naszą siostrą jak z nierządnicą?»Moim zdaniem te słowa dodane w nawiasie są tutaj niewłaściwe. W końcu po małżeństwie Dina nie byłaby raczej traktowana jak nierządnica. Dla nierządnic nie obcina się sobie napletków. Tak więc rzeź w mieście raczej niczemu nie zapobiegła, była zwyczajną zemstą za gwałt. A raczej mało zwyczajną, bo niezwykle surową. Symeon i Lewi nadal jednak twierdzą, że było to sprawiedliwe.
W każdym razie z dzisiejszego rozdziału morał wyciągnąć można jeden: gdy rząd obiecuje bogactwa i obcina napletki - lepiej uciekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz