1 Następnie udał się Samson do Gazy, gdzie ujrzawszy nierządnicę, poszedł do niej.A zatem Samson chodził na dziwki. No, przyznam, że tego się po nim nie spodziewałem...
No dobra, teoretycznie jest jakaś tam mała furteczka, że może to poszedł do niej w celach innych niż erotyczne... Ale jest ona naprawdę bardzo mała.
2 Powiadomiono o tym mieszkańców Gazy: «Samson tu przyszedł». Otoczyli go więc i czekali na niego całą noc przy bramie miejskiej. Przez całą tę noc zachowywali się cicho, mówiąc: «Zabijemy go, gdy zacznie dnieć». 3 Samson spał aż do północy, a kiedy wstał, ujął wrota miejskiej bramy wraz z jej podwojami i wyrwał je z zaworą, następnie włożył na swe barki i zaniósł na wierzch góry, znajdującej się naprzeciw Hebronu.Strasznie dziwny ten fragment. Po kolei zatem:
Skoro Samson spał "aż do północy", to chyba oznacza, że była to już następna północ, tj. że przespał cały dzień. Wskazuje na to też fakt, że gdy wstał, nie ma mowy o żadnych czyhających na niego ludziach - a więc zapewne ludzie ci po nieprzespanej nocy poszli spać z rana i dlatego Samson na nich nie trafił.
A po co Samson wyrywał drzwi? No, jedyny sensowny powód to taki, że były zamknięte - że choć wszyscy poszli spać, to jednak nie chcieli Samsona tak łatwo wypuścić, więc je zamknęli. Dziwne natomiast wydaje się wynoszenie owych wrót aż na wierzch góry, trochę wygląda to, jakby Samson chciał szpanować swoją siłą. Choć z drugiej strony brak wrót w mieście godziło dość mocno w jego potencjał obronny.
4 Później zakochał się w pewnej kobiecie imieniem Dalila, która mieszkała w dolinie Sorek.Ech, te biblijne przeskoki... ciekaw jestem, ile wynosiło owo "później" z tekstu. Rok? Pięć lat? Dziesięć?
5 Przyszli do niej władcy filistyńscy i powiedzieli: «Oszukaj go i dowiedz się, w czym tkwi jego wielka siła oraz jak moglibyśmy go pokonać, a następnie związać i obezwładnić. Każdy z nas da ci za to tysiąc srebrników».Cóż, lepsza oferta niż ta, którą dostał swego Judasz...
6 Rzekła więc Dalila do Samsona: «Powiedz mi, proszę cię, gdzie tkwi twoja wielka siła i czym można by cię związać i obezwładnić». 7 Samson dał jej taką odpowiedź: «Gdyby mnie związano siedmioma surowymi linami jeszcze nie wyschłymi, wówczas osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem».Ale wymyślił... drugi raz już mamy argument za tym, że Samson nie był szczególnie kreatywnym człowiekiem.
8 Wtedy przynieśli jej władcy filistyńscy siedem surowych lin jeszcze nie wyschłych i związała go nimi. 9 Oni tymczasem uczynili na niego zasadzkę w pokoju, a ona krzyknęła: «Samsonie, Filistyni są nad tobą!» On jednak pozrywał liny, tak jak rwie się nitka zgrzebna, nadpalona przez ogień.Hm, za to narrator kreatywnością nadrabia. Porównanie niemalże homeryckie...
Nie poznano więc, w czym tkwi jego siła. 10 Po jakimś czasie rzekła Dalila do Samsona: «Oszukałeś mnie, skłamałeś przede mną. Teraz powiedz mi, proszę cię, czym by cię można związać?» 11 Odpowiedział jej: «Gdyby mnie mocno związano nowymi powrozami, takimi, jakich jeszcze nie używano, wówczas osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem».Sprawa pierwsza: dlaczego Samson w ogóle odpowiada na to pytanie? Przecież ta całą Dalila przed chwilą go związała w celu obezwładnienia, czy nie oznacza to, że jej intencje były co najmniej podejrzane i powinien z nią na ten temat poważnie porozmawiać? On zaś, zdaje się, w ogóle nie zwrócił na to uwagi, a być może nawet robił sobie wyrzuty, że swoją ukochaną okłamał.
Zaś sprawa druga: no kurczę, jak już zaczął wymyślać, to mógłby opowiedzieć coś ciekawego, że trzeba udać się do Egiptu w celu zdobycia magicznego włosia jednorożca czy coś w ten deseń...
Ale okej, może się trochę czepiam - nie zapominajmy, że Samson był tej Dalili zakochany i to wszystko dzieje się w takim kontekście, że on do niej zarywa, a ona może wszystko. Straszny stan...
12 Wzięła więc Dalila świeże powrozy, jeszcze nie używane, a gdy go nimi związała, rzekła do niego: «Filistyni nad tobą, Samsonie!» A uczynili na niego zasadzkę w pokoju, ale on pozrywał je na swoich barkach jak nici.13 Wówczas rzekła Dalila do Samsona: «Aż dotąd oszukiwałeś mnie i kłamałeś przede mną? Powiedzże mi wreszcie, czym cię można związać?» Odpowiedział jej: «Gdybyś związała siedem splotów mojej głowy z motkiem nici, a wpleciony w nić palik wbiła w ziemię, <osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem>».Hmm, a teraz to powiedziałbym, że Samson niepotrzebnie zbliża się do tematu swoich włosów... Czyżby to tak niechcący wyszło, że sumienie kazało zbliżać mu się do prawdy?
No ale cóż, asertywny to ten Samson nie był...
14 Uśpiła go więc, następnie przywiązała siedem splotów włosów do motka nici, przybiła palikiem i zawołała na niego: «Filistyni nad tobą, Samsonie!» Ale on, ocknąwszy się ze snu, wyrwał palik, czółenko tkackie i motek nici. 15 Po jakimś czasie rzekła znów do niego: «Jak ty możesz mówić, że mnie kochasz, skoro serce twoje nie jest ze mną złączone? Oszukałeś mnie już trzy razy nie wyjaśniwszy mi, w czym tkwi twoja wielka siła».Ech, te kobiety... wiedzą, jakich użyć argumentów.
16 I gdy mu się tak każdego dnia naprzykrzała, że go przyprawiała o strapienie, a nawet o śmiertelne wyczerpanie, 17 wówczas otworzył przed nią całe swoje serce i wyznał jej: «Głowy mojej nie dotknęła nigdy brzytwa, albowiem od łona matki jestem Bożym nazirejczykiem. Gdyby mnie ogolono, siła moja odejdzie, osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem».Nie rozumiem za bardzo, co to znaczy "śmiertelne wyczerpanie". W BW mamy, że "życie mu zbrzydło", Gdańskiej "jego dusza zemdlała na śmierć", zaś u Świadków Jehowy "zniecierpliwiła się na śmierć". Dziś byśmy powiedzieli po prostu, że ta kobieta doprowadziła go do depresji.
Natomiast "śmiertelne wyczerpanie" z BT sugeruje raczej coś w rodzaju omdlenia, a to jednak coś innego - w oryginale wyraźnie jest mowa o duszy.
18 Dalila zrozumiawszy, że jej otworzył całe swe serce, posłała po władców filistyńskich z wiadomością: «Przyjdźcie jeszcze raz, gdyż otworzył mi całe swoje serce». Przyszli więc do niej władcy filistyńscy, niosąc srebro w swoich rękach.Srebro dla Dalili najwyraźniej. Hm, w sumie zdziwiłem się, że tym razem nieśli srebro, bo to oznaczałoby, że wierzyli w powodzenie swojej sprawy. Tymczasem po tym, jak trzy razy już się nie udało, powinni chyba być trochę zniechęceni. No ale to szczegół.
19 Tymczasem uśpiła go na kolanach i przywołała jednego z mężczyzn, aby mu ogolił siedem splotów na głowie.Na kolanach... hm, najwyraźniej swoich kolanach. I zapewne było to bardzo czułe i delikatne, mimo iż przecież zmierzała przyczynić się do jego śmierci. No, wyjątkowo wredna suka...
Wtedy zaczęła go obezwładniać, a jego siła opuściła go. 20 Zawołała więc: «Filistyni nad tobą, Samsonie!» On zaś ocknąwszy się rzekł: «Wyjdę jak poprzednio i wybawię się». Nie wiedział jednak, że Pan go opuścił.Hm, no i tutaj widzimy, że jednak ustanowione prawo nazireatu funkcjonowało bardzo bezwzględnie. Nadprzyrodzone dary dawane były tylko pod ścisłymi warunkami, mimo iż nawet u Mojżesza nie było mowy o tym, że nazireat wiąże się z darami. Pytanie więc się rodzi: czy Bóg naprawdę nie mógł w tej sytuacji jednak mu tą siłę zostawić? Wiedział w końcu, jaka jest sytuacja...
Choć z drugiej strony ewidentnie Samson był sobie winien, a ponadto widzimy, że sam mocno wierzył w to, że po ścięciu włosów siły go opuszczą. A skoro tak, to chyba jednak trudno, aby Bóg zrobił coś wbrew jego wierze.
21 Wówczas Filistyni pojmali go, wyłupili mu oczy i zaprowadzili do Gazy, gdzie przykuty dwoma łańcuchami z brązu musiał w więzieniu mleć ziarno.No w sumie trudno się dziwić ich radości.
22 Tymczasem włosy, niegdyś zgolone, poczęły mu odrastać na głowie. 23 Władcy zaś filistyńscy zebrali się, aby na cześć swego boga Dagona złożyć wielkie ofiary. Oddawali się radości i mówili: «Oto bóg nasz wydał w nasze ręce Samsona, wroga naszego». 24 Widział to lud i sławił swego boga, wołając: «Oto bóg nasz wydał w nasze ręce Samsona, wroga naszego, tego, który pustoszył nasz kraj i wielu spośród nas pozabijał».
25 Gdy serca ich były pełne radości, powiedzieli: «Przywołajcie Samsona, niech nas zabawia!» Przyprowadzono więc Samsona z więzienia i zabawiał ich.Hmm, ciekaw jestem, jak to zabawianie wyglądało. Słowo "zabawiał" kojarzy się z tym, że ktoś celowo robi coś, aby rozbawić innych. Ale mi jakoś trudno sobie wyobrazić, aby Samson celowo się przed Filistynami wygłupiał, raczej to oni się nim zabawiali, czy mówiąc ściślej: znęcali się nad nim dla beki.
Postawiono go potem między dwiema kolumnami. 26 I rzekł Samson do chłopca, który go trzymał za rękę: «Prowadź mnie i pozwól mi dotknąć kolumn, na których stoi dom, abym się o nie oparł».27 W domu tym było pełno mężczyzn i kobiet. Byli tam wszyscy władcy filistyńscy, a na dachu około trzech tysięcy mężczyzn i kobiet, którzy się przypatrywali Samsonowi, gdy ich zabawiał. 28 Wtedy wezwał Samson Pana mówiąc: «Panie Boże, proszę Cię, wspomnij na mnie i przywróć mi siły przynajmniej na ten jeden raz! Boże, niech pomszczę raz jeden na Filistynach moje oczy».Hm, no czyli tak jak to w jego życiu było od początku, kierowała nim przede wszystkim chęć zemsty. W sumie równie dobrze mógł poprosić o uwolnienie i uzdrowienie oczu... tylko problem leżał chyba w tym, że on znał Boga z tego, że pomagał mu walce, a nie uzdrawiał - więc w sumie nic dziwnego, że powrót sił i zemsta to jedyne, na co był w stanie liczyć.
29 Ujął więc Samson obie kolumny, na których stał cały dom, oparł się o nie: o jedną - prawą ręką, o drugą - lewą ręką. 30 Następnie rzekł Samson: «Niech zginę wraz z Filistynami». Gdy się zatem oparł o nie mocno, dom runął na władców i na cały lud, który w nim był zebrany. Tych, których wówczas zabił sam ginąc, było więcej aniżeli tych, których pozabijał w czasie całego swego życia.Samson był więc pierwszym w historii zamachowcem samobójcą.
31 Bracia jego i cały ród jego ojca przybyli, aby go zabrać. Wróciwszy, pochowali go między Sorea i Esztaol, w grobie Manoacha, jego ojca. Przez lat dwadzieścia sprawował on sądy nad Izraelem.Ostatnie zdanie brzmi tutaj trochę dziwnie, bo w zasadzie my Samsona poznaliśmy od tej strony, że zabijał Filistynów, a nie że sprawował sądy. Mimo iż w rzeczy samej raczej większe znaczenie ma to właśnie, że sprawował sądy. Problem w tym, że o jego działalności sądowniczej nie pisał, bo to przecież nudne.
Hm, no i to już koniec historii Samsona. Postać jak widzimy tragiczna i trochę romantyczna, no i nie miał facet szczęścia do kobiet niestety...
Co tu się dziwić, że Samson chodził na dziwki?
OdpowiedzUsuńNo człowiek, no. Ludzie sobie zawsze wyobrażają te postacie z Biblii jak z jakiegoś komiksu. Pozytywny bohater to chodzi zawsze w białych szatach, jest zawsze czysty, nawet "dupa" nie powie, a negatywny co rano męczy małe kotki.
A Samson był żywy i chodził na dziwki. No i bardzo dobrze.
Myślę, że jedna ciekawa kwestia wymaga jeszcze poruszenia w tym rozdziale. A mianowicie kwestia samego samobójstwa. Powszechnie uważa się, że samobójcy to ludzie, którzy nie mają szans na zbawienie. Uzasadnienie jest w sumie logiczne: popełnili grzech (zabili się), no i nie mieli już szansy, aby się nawrócić i żałować. Wniosek: nie ma już dla nich nadziei. No a tutaj mamy historię takiego Samsona, która zdaje nam się burzyć całą koncepcję - bo w końcu nie kto inny jak sam Bóg przyczynił się do samobójstwa Samsona, za jego prośbą. Jak więc to wyjaśnić?
OdpowiedzUsuńSprawa z samobójstwem wygląda mniej więcej tak jak sprawa z każdym innym zabójstwem - jest ono złe, chyba że Bóg na nie przyzwoli w imię wyższego celu. No i tutaj mamy z takim właśnie przypadkiem do czynienia - w końcu prośba Samsona miała to właśnie na celu, aby móc dokonać samobójczego zamachu, a zatem przychylając się do jego prośby, Bóg przychylił się również do jego woli poniesienia śmierci. Wobec tego czyn Samsona nie był sprzeciwieniem się woli Boga, ale jej wypełnieniem - bo w tym konkretnym przypadku Bóg zechciał, aby właśnie tak się stało.