1 Po kilku dniach w czasie żniw pszenicy Samson odwiedził swoją żonę. Przyniósł jej koźlę i oświadczył: «Chcę wejść do mojej żony, do jej pokoju». Ojciec jej jednak zabronił mu wejścia.No, dość nietypowa sytuacja. Nie wiem, czy to ten ojciec tylko miał takie swobodne podejście do relacji damsko-męskich, czy może wszyscy Filistyni - tak jakby zamiana żony na inną była najzwyklejszą rzeczą pod słońcem.
2 I powiedział mu jej ojciec: «Pomyślałem sobie, żeś ją znienawidził i dlatego dałem ją twojemu towarzyszowi, ale czyż młodsza jej siostra nie jest piękniejsza niż ona? Weź sobie ją zamiast tamtej».
3 Odpowiedział Samson: «W takim razie nie będę już miał żadnej winy wobec Filistynów, gdy im uczynię co złego».Co prawda to prawda - widać dla Samsona jednak fluktuacja żon czymś tak trywialnym nie była.
4 Samson odszedł, schwytał trzysta lisów, a wziąwszy pochodnie przywiązał ogon do ogona, a pośrodku między dwoma ogonami poprzyczepiał po jednej pochodni. 5 Następnie podpalił pochodnie, a rozpuściwszy lisy między zboża filistyńskie spalił sterty i zboża na pniu oraz winnice wraz z oliwkami.Pomysłowy człowiek z tego Samsona... A swoją drogą: lis? ogień? Firefox! Czyżby to stąd właśnie wzięła swą nazwę jedna z popularniejszych przeglądarek internetowych?
6 Rzekli więc Filistyni: «Kto to uczynił?» Odpowiedziano: «Samson, zięć Timnity, ponieważ ten odebrał mu żonę i dał ją jego towarzyszowi».Cóż, domyślni ci Filistyni. Albo to Samson działał na tyle nieostrożnie, że go ktoś zobaczył - nie wiadomo.
Poszli wówczas Filistyni i spalili ogniem ją i jej ojca.Oj, ale ten ruch to był już w 100% barbarzyński i w sumie niewiele w nim sensu. Zabijać swoich po to, aby zrobić Samsonowi na złość? I to jeszcze przez spalenie, zapewne żywcem...
7 Samson dał im taką odpowiedź: «Ponieważ w ten sposób postąpiliście, dlatego nie spocznę, dopóki się nad wami nie zemszczę». 8 I zadał im wielką klęskę, bijąc od bioder aż do goleni. Potem udał się do groty skalnej w Etam i tam przebywał.Hm, jakiś dziwny ten opis jego zemsty. Nie wiadomo w ogóle, ilu Filistynów pobił, czy ktoś mu pomagał, czy przeżyli - no, nic w tym stylu - a jest napisane, że bił od bioder do goleni i o jakiejś jaskini.
Inne przekłady natomiast nie mówią tu o żadnej klęsce (słowo "klęska" sugeruje, że to była jakaś wielka bitwa, a niekoniecznie tak było), lecz zamiast tego jest mowa o okrutnym biciu. No i w sumie było pewnie okrutne, w końcu ciosy poniżej pasa...
9 Wybrali się następnie Filistyni, aby rozbić obóz w Judzie, najazdy zaś swoje rozciągnęli aż do Lechi. 10 Rzekli wtenczas do nich mieszkańcy Judy: «Dlaczego wystąpiliście przeciwko nam?» - «Przyszliśmy pojmać Samsona - odpowiedzieli - aby mu odpłacić za to, co nam uczynił». 11 Trzy tysiące mieszkańców Judy udało się wówczas do Samsona na szczyt góry skalnej w Etam ze słowami: «Czy nie wiesz, że Filistyni zawładnęli nami? Cóżeś nam uczynił?» Odpowiedział im: «Uczyniłem im to samo, co oni mnie uczynili».Ot, to jest właśnie paradoks odwetu - każdy robi tylko to, co drugi mu zrobił, a mimo to kolejne ciosy są coraz mocniejsze.
12 «Przyszliśmy cię związać - rzekli do niego - i oddać w ręce Filistynów». Odparł na to Samson: «Przyrzeknijcie mi, że sami nie targniecie się na mnie». 13 «Nie! - odrzekli - zwiążemy cię tylko i oddamy w ich ręce, ale cię nie zabijemy». Związali go więc dwoma nowymi powrozami i sprowadzili ze skały.Istotny będzie tu fakt, że właśnie nowymi.
14 Gdy tak znalazł się w Lechi, Filistyni krzycząc w triumfie wyszli naprzeciw niego, ale jego opanował duch Pana, i powrozy, którymi był związany w ramionach, stały się tak słabe jak lniane włókna spalone ogniem, a więzy poczęły pękać na jego rękach.Opisane jest to w taki sposób, jakby Duch nie dal tu Samsonowi siły, ale jakoś wpłynął na same powrozy. Aczkolwiek można przypuszczać, że to taki zabieg stylistyczny - w sensie, że te powrozy stały się słabe w porównaniu z siłą Samsona.
15 Znalazłszy więc szczękę oślą jeszcze świeżą, wyciągnął po nią rękę, uchwycił i zabił nią tysiąc mężów.Hm - jakby nie było, brzmi nieprawdopodobnie.
16 Rzekł wówczas Samson:Jakaś szczególna mądrość to z jego ust nie popłynęła... po prostu był pod wrażeniem tego, że oto przez jego ręce stała się niesamowita rzecz.
«Szczęką oślą ich rozgromiłem.
Szczęką oślą zabiłem ich tysiąc».
17 Gdy przestał mówić, odrzucił szczękę i nazwał to miejsce Ramat-Lechi.Nazwa też jakoś mało oryginalna, bo Ramat-Lechi znaczy "wzgórze szczęki".
18 Następnie odczuł wielkie pragnienie i zwrócił się do Pana modląc się: «To Ty dokonałeś wielkiego ocalenia ręką swego sługi, a oto teraz albo przyjdzie mi umrzeć z pragnienia, albo wpaść w ręce nieobrzezanych».Tą wypowiedź Samsona można interpretować w sumie na trzy sposoby. Po pierwsze, że jest to skarga: w sensie "no i po coś mnie tak ocalał skoro i tak zaraz umrę?". Jest ona jednak trochę naciągana, bo jednak Samson mówi o "wielkim ocaleniu" - widać więc u niego pokorę. No to druga interpretacja: jest to sugestia, że no, przydałoby się coś zrobić. W sensie: "najpierw mnie ocaliłeś, a teraz umrę, no to chyba wypadałoby mi pomóc". Ta już chyba bardziej pasuje, wskazuje na dobrą relację z Bogiem. Ale można też to z interpretować w trzeci sposób: że Samson w sumie nie mówił tego z jakimś podtekstem, ale chciał powiedzieć po prostu: "Zobacz Jahwe - jest tak i tak. Nie wiem, co zrobisz, ale ufam, że to będzie dobre."
19 Wtenczas Bóg rozwarł szczelinę, która jest w Lechi, tak że wyszła z niej woda. [Samson] napił się jej i wróciły mu siły i ożył. Oto dlaczego nazwano to źródło En-Hakkore.Znaczy to "źródło wzywającego". No i to już jest ładniejsza nazwa. Prawie jak "głos wołającego na pustyni".
Istnieje ono w Lechi do dnia dzisiejszego. 20 I przez dwadzieścia lat sprawował sądy nad Izraelem za czasów Filistynów.To jednak jeszcze nie koniec historii Samsona. Ciąg dalszy znajdziemy w następnym rozdziale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz