1 Wstał więc o świcie Jerubbaal, czyli Gedeon, wraz z całym zgromadzonym ludem i rozbił obóz u źródeł Charod. Obozowisko Madianitów leżało na północ od pagórka More w dolinie.Czyli jednak sporo było tchórzy w Izraelu. Natomiast motyw takiej decyzji Boga jest jak najbardziej zrozumiały.
2 Pan rzekł do Gedeona: «Zbyt liczny jest lud przy tobie, abym w jego ręce wydał Madianitów, gdyż Izrael mógłby przywłaszczyć sobie chwałę z pominięciem Mnie i mówić: "Moja ręka wybawiła mnie". 3 Wobec tego tak wołaj do uszu ludu: Ten, który się boi i drży, niech zawróci ku górze Gilead i chroni się». Tak więc odeszło z ludu dwadzieścia dwa tysiące, a pozostało dziesięć tysięcy.
4 Rzekł Pan do Gedeona: «Jeszcze zbyt liczny jest lud. Zaprowadź go nad wodę, gdzie ci go wypróbuję. Będzie tak: o którym powiem: Ten pójdzie z tobą! - on pójdzie z tobą. O którym zaś powiem: Ten nie pójdzie z tobą! - on nie pójdzie».Chłeptać podobnie jak pies, heh - trzeba przyznać, że znaki dawane przez Boga Gedeonowi należą chyba do najzabawniejszych, czy po ludzku mówiąc - najgłupszych. Ale pomyślmy z drugiej strony: czy to, że Bóg daje ludziom "poważne" znaki, które okazują moc i chwałę, nie wynika tylko z tego, że zwykle na ludziach trzeba zrobić wrażenie, by do nich dotrzeć? Może po prostu Gedeon miał na tyle dobrą relację z Bogiem, że jemu wystarczyły znaki mniej "poważne", nawet śmieszne, a on i tak był im posłuszny. Tymczasem Bogu widocznie wszystko jedno, jakimi znakami będzie mówił do ludzi.
5 Zaprowadził więc lud nad wodę, a Pan rzekł do Gedeona: «Wszystkich, którzy będą wodę chłeptać językiem, podobnie jak pies, pozostawisz po jednej stronie, a tych wszystkich, którzy przy piciu uklękną, pozostawisz po drugiej stronie».
6 Liczba tych, którzy chłeptali z ręki podnoszonej do ust, wynosiła trzystu mężów. Wszyscy inni pijąc zginali kolana.Trzystu... jak u Leonidasa.
Zastanawiam się, czy w tym zginaniu kolan był jakiś ukryty sens. Czy mogło tutaj chodzić o to, że ci, którzy nie przyklękali, wierzyli, iż klękać należy tylko przed Bogiem, a przed rzeką nie? Hm, prawdopodobne w sumie. Może właśnie tych trzystu ludzi było tymi, którzy kochali Boga najbardziej? No i niekoniecznie musi być zasadą, że kto nie klęka, ten jest dobry w oczach Boga - może po prostu tak się złożyło wówczas, że najlepsi moralnie byli właśnie ci, którzy pamiętali o tym, by przed byle czym nie klękać.
Ale mnie najbardziej w tej sytuacji rozbawił fakt, że ani Bóg ani Gedeon nie kazał tym ludziom pić z rzeki. Najwyraźniej wówczas było dla ludzi rzeczą naturalną, że rzeka jest po to, aby z niej pić, i gdy ktoś jest nad rzeką, to prędzej czy później się napije. I to bez kubka - Bóg nie zostawił miejsca dla tych, którzy pili kubkiem.
7 Rzekł wówczas Pan do Gedeona: «Przy pomocy tych trzystu mężów, którzy chłeptali wodę językiem, wybawię was i w ręce twoje wydam Madianitów. Wszyscy inni mężowie niech wracają do siebie». 8 Lud wziął ze sobą żywność i rogi, a Gedeon odesłał mężów izraelskich, każdego do swego namiotu, z wyjątkiem owych trzystu mężów. A obóz Madianitów znajdował się w dolinie poniżej jego stanowiska.Biblia Warszawska owo "wzmacnianie rąk" tłumaczy jako "nabieranie otuchy". No i cóż - pewnie oba tłumaczenia są właściwe, wygląda mi to na jakiś hebrajski związek frazeologiczny. Sens jest taki, że Gedeon będzie wówczas przygotowany, by ruszyć do ataku.
9 Tejże nocy Pan przemówił do niego: «Wstań, a idź do obozu, bo wydałem go w twoje ręce. 10 Jeżeli się boisz iść sam, udaj się do obozu z twoim sługą, Purą. 11 Usłyszysz, co oni mówią. Wzmocnią się potem twoje ręce i ruszysz na obóz».
Zszedł więc on i sługa jego, Pura, aż do krańca przednich straży obozu. 12 Madianici, Amalekici i cały lud ze Wschodu leżeli w dolinie, zebrani tak licznie jak szarańcza. Wielbłądów ich było bez liczby - jak piasku nad brzegiem morskim. 13 Gdy Gedeon zbliżył się do tego miejsca, właśnie mąż pewien opowiadał swemu towarzyszowi sen. Mówił on: «Oto miałem sen. Zdawało mi się, że bochen chleba jęczmiennego przytoczył się do obozu Madianitów, dosięgnął namiotu, uderzył w niego powodując upadek, wywrócił go do góry dołem, tak że namiot upadł». 14 Odpowiedział mu jego towarzysz mówiąc: «Nie może to być nic innego, jak miecz Gedeona, syna Joasza, Izraelity. Bóg w jego ręce wydał Madianitów i cały obóz».Fju, ciekawa sprawa z tym snem. Wprawdzie bochen chleba mi się jakoś z mieczem nie kojarzy, ale wygląda to tak, jakby Bóg natchnął tego drugiego do takiej a nie innej interpretacji tego snu. A jeśli nie Bóg, to hmm - może morale w obozie było tak niskie, że ludzie sami z siebie snuli najczarniejsze scenariusze i interpretacje snów - i to był tylko tego przykład.
15 Kiedy Gedeon usłyszał opowiadanie o śnie i jego wyjaśnienie, oddał pokłon Bogu, a wróciwszy do obozu izraelskiego rzekł: «Powstańcie! Oto Pan wydał w ręce wasze obóz Madianitów».No i właśnie o to chodziło z tym wzmocnieniem rąk - o wiarę w zwycięstwo.
16 Wówczas Gedeon rozdzielił owych trzystu mężów na trzy hufce, dał każdemu z nich do ręki rogi i puste dzbany, a w nich pochodnie. 17 «Patrzcie na mnie - rzekł im - i czyńcie to samo, co ja. Oto ja dojdę do krańca obozu, a co ja będę czynić, i wy czyńcie. 18 Gdy zatrąbię w róg ja i wszyscy, którzy są ze mną, wówczas i wy zatrąbicie w rogi dokoła obozu i będziecie wołać: Za Pana i za Gedeona!»W oryginale oczywiście jest "Za Jahwe".
19 Gedeon i stu mężów, którzy mu towarzyszyli, doszli do krańca obozu w chwili, gdy tuż po zmianie następowało czuwanie środkowej straży nocnej. Zatrąbili w rogi i potłukli dzbany, które trzymali w swych rękach. 20 Natychmiast zatrąbiły w rogi także owe trzy hufce i potłukły dzbany.Czyli w sumie oddziały były chyba cztery - ludzie Gedeona (setka) plus trzy hufce.
Natomiast dzbany najwyraźniej były tylko po to, aby zrobić duży hałas.
Wziąwszy zaś w lewą rękę pochodnie, a w prawą rogi, aby na nich trąbić, wołali: «Za Pana i za Gedeona!» 21 I przystanęli, każdy na swoim miejscu, dokoła obozu. Powstali wtedy wszyscy w obozie, poczęli krzyczeć i uciekać. 22 Podczas gdy owych trzystu mężów trąbiło na rogach, Pan sprawił, że w całym obozie jeden przeciw drugiemu skierował miecz.Hm, czyli trochę podobnie jak przy zburzeniu Jerycha - tam też Bóg czynił niezwykłe rzeczy właśnie w tym momencie, gdy Izraelici dęli w trąby. Czy to jest jakaś zasada, że Bóg lubi gromić wrogów przy dźwiękach instrumentów dętych?
A swoją drogą, panika wywołana w obozie niekoniecznie musiała być wynikiem bezpośredniej interwencji Boga w tej właśnie chwili. W końcu morale w obozie było słabe od dawna.
Obóz uciekł do Bet-Haszszitta ku Sartan aż do granicy Abel-Mechola obok Tabbat.Hm, uciekł. Ale nie jest napisane, czy ktoś był ranny czy zabity. No i skoro obóz uciekł jako całość, to znaczy chyba, że ludzie jednak zebrali się z powrotem do kupy, a nie rozpierzchli się tak zupełnie.
23 Zebrali się mężowie izraelscy z pokolenia Neftalego, Asera i z całego pokolenia Manassesa i urządzili pościg za Madianitami. 24 Gedeon rozesłał gońców do wszystkich gór efraimskich, by powiedzieli: «Zejdźcie na spotkanie z Madianitami i zajmujcie przed nimi wszystkie źródła wodne aż do Bet-Bara i Jordanu».No czyli strategia na wycieńczenie - Izraelici chcą, by Madianici poumierali z pragnienia.
Zebrali się więc wszyscy mężowie Efraima i zajęli źródła wodne aż do Bet-Bara i Jordanu. 25 Ujęli przy tym dwóch dowódców madianickich: Oreba i Zeeba. Oreba zabili na skale Oreba, a Zeeba przy tłoczni Zeeba. ścigali nadal Madianitów, a głowy Oreba i Zeeba przynieśli Gedeonowi za Jordan.Zdaje się, że skała i tłocznia otrzymały swoje nazwy właśnie na pamiątkę niniejszych wydarzeń.
I cóż, na dziś to tyle wrażeń, choć to nie koniec jeszcze historii Gedeona. Jakby nie było, historii całkiem ciekawej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz