1 Jeżeli kto chce złożyć dar z większego bydła jako ofiarę biesiadną, niech złoży zwierzę bez skazy, samca lub samicę przed Panem. 2 Położy rękę na głowie swego daru i zabije go przed wejściem do Namiotu Spotkania. Potem kapłani, synowie Aarona, pokropią krwią jego ołtarz dokoła. 3 Potem złoży z ofiary biesiadnej ofiarę spalaną dla Pana, to jest tłuszcz, który okrywa wnętrzności, i cały tłuszcz, który jest nad nimi, 4 a także obie nerki i tłuszcz, który je okrywa, który sięga do lędźwi, oraz płat tłuszczu, który jest na wątrobie - przy nerkach go oddzieli. 5 Synowie Aarona zamienią to w dym na ołtarzu, na ofierze całopalnej, która jest na drwach, na ogniu. To jest ofiara spalana, miła woń dla Pana.Nie jest powiedziane, co dzieje się z resztą ofiary. Ogólnie wiadomo, że była ona zjadana przez ofiarodawcę, ale dziwi mnie, że nie ma o tym mowy w tym konkretnym przepisie.
6 Jeżeli zaś kto chce złożyć w darze mniejsze bydlę jako ofiarę biesiadną dla Pana, niech złoży zwierzę bez skazy, samca lub samicę. 7 Jeżeli chce złożyć w darze owcę, niech złoży ją przed Panem. 8 Położy rękę na głowę swego daru, potem zabije go przed Namiotem Spotkania. Synowie Aarona pokropią krwią zwierzęcia ołtarz dokoła. 9 Potem złoży z ofiary biesiadnej ofiarę spalaną dla Pana, to jest cały tłuszcz ogonowy - należy go oddzielić tuż przy samej kości ogonowej - i tłuszcz, który okrywa wnętrzności, oraz cały tłuszcz, który jest nad nimi, 10 i obie nerki wraz z tłuszczem, który je okrywa, który sięga do lędźwi, a także płat tłuszczu, który jest na wątrobie - przy nerkach go oddzieli. 11 Kapłan zamieni to w dym na ołtarzu jako pokarm, jako ofiarę spalaną dla Pana.Powyższy opis ofiarowywania owcy jest prawie taki sam, jak opis ofiarowywania większego bydła. Jedyna różnica polega na tym, że w przypadku owcy trzeba jeszcze odkroić tłuszcz ogonowy - a u większych zwierząt pewnie on nie występuje. I ze względu na tak mały szczególik autor zdecydował się na przepisywanie całej procedury od nowa.
12 Jeżeli kto chce złożyć w darze kozę, niech złoży ją przed Panem. 13 Położy rękę na jej głowie i zabije ją przed Namiotem Spotkania. Synowie Aarona pokropią jej krwią ołtarz dokoła. 14 Potem jako dar spalany dla Pana złoży tłuszcz, który okrywa wnętrzności, oraz cały tłuszcz, który jest nad nimi, 15 obie nerki wraz z tłuszczem, który je okrywa, który sięga do lędźwi, a także płat tłuszczu, który jest na wątrobie - przy nerkach go oddzieli. 16 Potem kapłan zamieni to wszystko w dym na ołtarzu, jako pokarm spalany, miłą woń <dla Pana>.A z kolei ta procedura - ofiarowywanie kozy - nie różni się już niczym od opisu ofiarowywania większego bydła. I rzecz jest jedna zastanawiająca: po co ktoś przepisywał tyle razy to samo? Czy naprawdę tego chciał Bóg? Czy naprawdę Bóg chciał, aby w Biblii znalazły się dwie procedury - ofiarowywania kozy oraz bydła - które brzmią dokładnie tak samo, a także trzecia - ofiarowywania owcy - która różni się od nich tylko tym, że przy owcy trzeba ofiarować też tłuszcz z ogona, bo owce mają tłuste ogony? Wydaje się to bez sensu. Bóg powiedziałby to jakoś prościej, sensowniej.
Cały tłuszcz będzie dla Pana! 17 To jest ustawa wieczysta na wszystkie czasy i na wszystkie pokolenia, we wszystkich waszych siedzibach. Ani tłuszczu, ani krwi jeść nie będziecie»!O, a to zdanie na końcu w zasadzie wystarczyłoby zupełnie zamiast owych powyższych szczegółowych opisów miejsc, w których zwierzęta miewają tłuszcz. Czy cały rozdział nie mógłby brzmieć w ten sposób?
No więc jak należy rozumieć takie fragmenty w Biblii? Czy da się uważać je za natchnione, skoro mówią o takich pierdołach i są tak nieludzko napisane?
Spróbujmy może najpierw zrozumieć, w jaki sposób mogło się pojawiać u autora natchnienie. Czym ono jest? Słowami? Czy raczej myślami? Być może i jednym i drugim. Załóżmy jednak, że w przypadku owych ofiar Bóg objawiał autorom nie konkretny tekst, ale obrazy. Objawił ofiarowaną krowę, owcę i kozę. I jako obraz to wszystko mogło wyglądać szybko i po ludzku. Tyle że autor, któremu zakładamy, że było to objawione, nie potrafił tego opisać jasno - że każdej ofierze kładziecie rękę na głowę, krwią jest kropiony ołtarz, a potem spalany jest tłuszcz, zaś ofiarowane mogą być woły, owce i kozy. Bo w sumie do tego cały dzisiejszy rozdział się sprowadza. On jednak był strasznie drobiazgowy i pedantyczny, więc zaczął opisywać ofiarowywanie każdego zwierzaka z osobna, mimo iż wyglądało ono w ten sam sposób. Jednak to, że w głupi sposób to opisał, nie oznacza przecież tego, że ów tekst nie jest natchniony.
Taka jest moja teoria odnośnie wszelkich drobiazgowych przepisów w Biblii. Po prostu autorzy byli zbyt głupi, aby prościej wyrazić otrzymaną od Boga myśl.
A na koniec jeszcze takie jedno spostrzeżenie odnośnie tych ofiar biesiadnych. Ma być w nich składany Bogu tylko tłuszcz, zaś mięso zostaje zjadane przez człowieka (co prawda o reszcie w rozdziale nie było mowy, ale pewnie gdzieś jeszcze mowa będzie). I bardzo podobna rzecz miała miejsce w micie o Prometeuszu. Był bowiem w tej historii taki epizod, w którym Zeus miał wybrać, która część ofiary ma być dla niego, a która dla ludzi. I Prometeusz podstępem uczynił tak, aby Zeusowi przypadał tylko tłuszcz i kości. W Biblii co prawda nie było mowy o spalaniu w ofierze kości, ale tłuszcz się zgadza. To takie spostrzeżenie, jak ktoś chce wyciągać z tego wnioski, to może to uczynić pod rozdziałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz