1 Gdy wszyscy królowie amoryccy, mieszkający za Jordanem w zachodniej krainie, i wszyscy królowie kananejscy, zamieszkali wzdłuż morza, usłyszeli, że Pan osuszył wody Jordanu przed Izraelitami, aż się przeprawili, zatrwożyło się ich serce i nie mieli już odwagi wobec Izraelitów.No, w zasadzie to już wcześniej była mowa, że nie mieli odwagi, mówiła o tym ta prostytutka z Joz 2. Chyba że tamto dotyczyło zwykłych ludzi, a nie władców.
2 W owym czasie rzekł Pan do Jozuego: «Przygotuj sobie noże z krzemienia i ponownie dokonasz obrzezania Izraelitów». 3 Jozue przygotował sobie noże z krzemienia i obrzezał Izraelitów na pagórku Aralot.BT zauważa, że noże z krzemienia świadczą o tym, jak stary jest to zabieg. Czyli tak jakby te noże krzemienne były elementem prehistorycznej tradycji i dlatego nie wymieniano ich na żelazne... Hm, no niby to by miało sens, ale czy naprawdę te nie poparte niczym tradycje miałyby mieć dla Izraelitów wartość większą niż komfort cięcia ich własnych napletków? Bo może prędzej było tak, że Izraelici nie mieli po prostu wystarczająco dużo noży metalowych?
O, i jeszcze jedną rzecz BT zauważa, bardzo fajną skądinąd: że wzgórze Aralot znaczy po prostu wzgórze napletków.
4 A ta była przyczyna, dla której Jozue dokonał obrzezania. Wszyscy mężczyźni zdolni do noszenia broni, którzy wyszli z Egiptu, umarli na pustyni, w drodze po wyjściu z Egiptu. 5 Ci bowiem wszyscy z ludu, którzy wyszli, byli obrzezani; natomiast ci z ludu, którzy się urodzili na pustyni w drodze po wyjściu z Egiptu, nie byli obrzezani. 6 Czterdzieści bowiem lat Izraelici błąkali się po pustyni, póki cały naród nie wymarł, mianowicie mężczyźni zdolni do noszenia broni, którzy z Egiptu wyszli, ponieważ nie słuchali głosu Pana. Im bowiem Pan poprzysiągł, że nie pozwoli im ujrzeć tej ziemi, którą poprzysiągł ich przodkom; że da nam ziemię opływającą w mleko i miód. 7 Na ich miejsce wzbudził ich synów i tych Jozue obrzezał. Nie byli oni obrzezani, w drodze bowiem ich nie obrzezano.Ten opis to znowu jeden z tych, przy których się uśmiecham. Wszystko wyłożone tak łopatologicznie, kawa na ławę. Hm, a może po prostu autor księgi pisał ją z myślą o tym, że będzie ona księgą odrębną od Pięcioksięgu i niekoniecznie czytelnik musi znać treść tego, co się działo na pustyni.
8 Gdy więc dokonano obrzezania całego narodu, pozostali oni, odpoczywając w obozie aż do wyzdrowienia.No, ale trzeba przyznać, że bez opieki Boga coś takiego mogłoby się bardzo źle skończyć. W końcu już raz synowie Jakuba wykorzystali fakt osłabienia poobrzezaniowego do wycięcia w pień całego miasta (Rdz 34).
9 I rzekł Pan do Jozuego: «Dziś zrzuciłem z was hańbę egipską». Miejsce to nazwano Gilgal aż do dnia dzisiejszego.Hm, no niestety nie wiem, na czym miała polegać na egipska hańba...
10 Rozłożyli się obozem Izraelici w Gilgal i tam obchodzili Paschę czternastego dnia miesiąca wieczorem, na stepach Jerycha. 11 Następnego dnia Paschy jedli z plonu tej krainy, chleby przaśne i ziarna prażone tego samego dnia. 12 Manna ustała następnego dnia gdy zaczęli jeść plon tej ziemi. Nie mieli już więcej Izraelici manny, lecz żywili się tego roku z plonów ziemi Kanaan.Heh, no przyznam, że w trakcie czytania zapomniałem nawet, że przecież przez cały ten czas Żydzi jedli mannę z nieba. A tu proszę - zaznaczone jest, że manna ustała. No, co jak co, ale przyznać trzeba, że to mocny argument za autentycznością Biblii - bo gdyby starożytny człowiek miał sobie tą historię sam wymyślić, to raczej zapomniałby o takim szczególe jak ta manna.
13 Gdy Jozue przebywał blisko Jerycha, podniósł oczy i ujrzał przed sobą męża z mieczem dobytym w ręku. Jozue podszedł do niego i rzekł: «Czy jesteś po naszej stronie, czy też po stronie naszych wrogów?» 14 A on odpowiedział: «Nie, gdyż jestem wodzem zastępów Pańskich i właśnie przybyłem». Wtedy Jozue upadł twarzą na ziemię, oddał mu pokłon i rzekł do niego: «Co rozkazuje mój pan swemu słudze?» 15 Na to rzekł wódz zastępów Pańskich do Jozuego: «Zdejm obuwie z nóg twoich, albowiem miejsce, na którym stoisz, jest święte». I Jozue tak uczynił.Fju, no to dość nietypowe spotkanie. BT zwraca tu uwagę, że odtąd Kanaan staje się ziemią świętą. Ja zaś dodam, że święte znaczy będące własnością Boga. Zastanawiające jest natomiast to, dlaczego na świętej ziemi ma się zdejmować sandały. I cóż - mam pewne nietypowe skojarzenie. W dzisiejszych czasach gdy ktoś przychodzi do kogoś do domu, to chodzi mu po domu w butach, tylko albo bez, albo w jakichś lekkich kapciach. No i trzeba przyznać, że sytuacja z ziemią świętą jest bardzo analogiczna - może to jest po prostu mieszkanie Boga i Bóg nie chce, aby mu chodzono po domu w buciorach. Hm, no cóż, sami oceńcie, czy ta analogia ma sens.
Tymczasem jednak mam jeszcze jedno spostrzeżenie. Otóż Jozue nie poznał, że ten anioł był aniołem (a raczej był, bo jak wódz zastępów Jahwe, to raczej tak). A skoro nie poznał, to najprawdopodobniej anioł ten wyglądał po prostu jak człowiek. Z resztą gdyby miał skrzydła i aureolę, to chyba coś by o tym wspomniano w tym opisie.
Hm, no i cóż... to tyle, jeśli chodzi o dzisiejszy rozdział Księgi Jozuego. Przyznam, że bardzo mnie cieszy, iż rozdziały w tej księdze są takie krótkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz