1 Następnie przyszły córki Selofchada, syna Chefera, syna Gileada, syna Makira, syna Manassesa, syna Józefa. Nosiły one imiona: Machla, Noa, Chogla, Milka i Tirsa. 2 Wystąpiły przed Mojżeszem, kapłanem Eleazarem, przed książętami i całą społecznością u wejścia do Namiotu Spotkania i rzekły: 3 «Ojciec nasz umarł na pustyni, ale nie należał do zgrai tych, którzy się połączyli przeciw Panu, do zgrai Koracha. Umarł za swoje własne grzechy, a nie miał synów. 4 Czemuż więc imię naszego ojca, który nie miał syna, ma zniknąć z jego rodu? Daj nam przeto posiadłość pośród braci naszego ojca».A no właśnie - w poprzednim rozdziale była mowa o tych córkach i faktycznie dobrze się domyślałem, że kluczową sprawą było tutaj "zniknięcie imienia" z rodu. Tylko że teraz widać, iż zachowanie owego imienia nie ogranicza się do zapisania go w Biblii przy spisie ludności, ale że związane jest z ziemią.
A swoją drogą - z tego fragmentu wynika też, że "zgraja Koracha" miała być ukarana również tym, iż pamięć o nich miała zniknąć (nie licząc Koracha i tych dwóch braci, których imiona podano). To taka ewaporacja jakby - nie tylko śmierć, ale i wymazanie pamięci po człowieku.
A nawet jeśli nie wynika to wprost, to możemy się domyślać, że tak było.
5 Mojżesz przedstawił ich sprawę Panu, 6 a Pan rzekł do Mojżesza: 7 «Córki Selofchada mają słuszność. Daj im bez wahania posiadłość dziedziczną pomiędzy braćmi ich ojca i przekaż im jego dziedzictwo. 8 Izraelitom zaś wydaj następujące polecenie: Gdy umrze mąż nie zostawiając syna, wtedy jego dziedzictwo przeniesiecie na jego córkę. 9 Jeśliby nie miał nawet córki, wtedy oddacie dziedzictwo jego braciom. 10 Gdyby i braci nie miał, wtedy oddacie dziedzictwo braciom jego ojca. 11 Jeżeli jego ojciec nie ma braci, wtedy jego dziedzictwo oddacie najbliższemu krewnemu w jego rodzie, i on je weźmie w posiadanie. Takie będzie prawo wśród Izraelitów, jak to Pan nakazał Mojżeszowi».I w ten oto sposób Bóg ustalił prawo spadkowe. To chyba już drugi raz, gdy nowe prawo powstawało "pod potrzebę". Ale teraz nie znajdę tego pierwszego fragmentu.
12 Potem Pan rzekł do Mojżesza: «Wejdź na tę górę z łańcucha Abarim i popatrz na kraj, który daję Izraelitom. 13 Gdy go zobaczysz, zostaniesz przyłączony do swoich przodków, podobnie jak twój brat Aaron, 14 za to, żeście się sprzeciwili mojemu rozkazowi na pustyni Sin, gdy społeczność się zbuntowała, a trzeba było objawić przed nią moją świętość przez [danie im] wody»."Przyłączony do przodków" - teraz wyrażenia tego używa sam Bóg. A skoro tak, to trudno je uznać za niezgodne z prawdą w jakimś sensie - Bóg przecież wie, jak się rzeczy mają. Skoro więc On sam mówi o przyłączeniu do przodków - to czy może to oznaczać po prostu zejście do grobu?
Rozumiem, gdyby to był jakiś duży wspólny grób - wówczas faktycznie pochowanie kogoś w nim można nazwać przyłączeniem do przodków. Ale Aaron umarł na pustyni, z dala od grobowców swoich przodków, tam też musiał więc być pochowany. W takim razie w "przyłączeniu do przodków" musi chodzić o coś innego. O co? O szeol oczywiście, ale szeol jako miejsce przebywania wszystkich zmarłych. W obliczu tego fragmentu moim zdaniem nie można już dłużej utrzymać tezy, że szeol to znaczy po prostu grób.
To są wody Meriba obok Kadesz na pustyni Sin.Ten fragment mnie zastanowił. Wygląda on bowiem tak, jakby był podpisem do jakiegoś obrazka lub mapy, na której zaznaczone są owe wody. W Biblii oczywiście żadnego obrazka nie widać, ale może faktycznie było tak, że w oryginalnych rękopisach był tutaj narysowany obrazek, ale podczas kopiowania ktoś go pominął i przepisał sam podpis?
Taką mam teorię i sądzę, że ona najlepiej tłumaczy istnienie tutaj tego zdania.
15 Rzekł więc Mojżesz do Pana: 16 «O Panie, od którego zależy życie wszystkich istot, wyznacz do kierowania społecznością męża, 17 który by na jej czele wychodził i wracał, wyprowadzał ich i przyprowadzał, by społeczność Pana nie była jak stado bez pasterza».Ach, te hebrajskie sformułowania: "wychodził i wracał". Mają taki fajny klimat.
18 Pan odpowiedział Mojżeszowi: «Weź Jozuego, syna Nuna, męża, w którym prawdziwie mieszka Duch, i włóż na niego swoje ręce. 19 Następnie przywiedź go przed kapłana Eleazara i przed całą społeczność i ustanów go w ich obecności wodzem. 20 Przenieś na niego część twojej godności, by cała społeczność Izraelitów była mu posłuszna. 21 Winien się jednak stawić przed kapłanem Eleazarem, a ten będzie za niego pytał Pana przez losy urim.I to jest rzecz dziwna. O tych kamykach do losowania - urim i tummim - była mowa przy opisie szat kapłańskich. No i teraz najwyraźniej mają się one wreszcie na coś przydać. Nie rozumiem tylko tego, po co kapłan ma "pytać Pana" przez losy, skoro to właśnie Bóg w tym momencie mówi do Mojżesza, aby to Jozue został przywódcą. Czyżby Elezar miał Mojżeszowi nie uwierzyć? Hm, no a może po prostu Bóg chce w ten sposób "podpisać się" pod decyzją przekazaną przez Mojżesza.
Tylko na jego rozkaz winni wyruszać i na jego rozkaz wracać, zarówno on, jak i wszyscy Izraelici i cała społeczność».Jego w sensie Jozuego oczywiście.
22 Mojżesz wykonał wszystko, co mu nakazał Pan. Wezwał Jozuego i stawił go przed kapłanem Eleazarem i przed całym zgromadzeniem. 23 Następnie włożył na niego ręce i ustanowił go wodzem - stosownie do woli Pana oznajmionej przez Mojżesza.I to już koniec dzisiejszego rozdziału. Bardzo dużo w nim się działo, jak na tak stosunkowo krótki fragment.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz