W dzisiejszym rozdziale Mojżesz wreszcie przełamuje swoje opory i wraz z Aaronem idzie do faraona. Faraon oczywiście ma gdzieś ich żądania, tak z resztą, jak Bóg już wcześniej przepowiedział. W efekcie Izraelici muszą ciężej pracować i zaczynają mieć o to do Mojżesza pretensje.
1 Potem udali się Mojżesz i Aaron do faraona i powiedzieli mu: «Tak powiedział Pan, Bóg Izraela: Wypuść mój lud, aby urządził na pustyni uroczystość ku mojej czci». 2 Faraon odpowiedział: «Kimże jest Pan, abym musiał usłuchać Jego rozkazu i wypuścić Izraela? Nie znam Pana i nie wypuszczę Izraela».
W wyniku owego dziwnego tłumaczenia imienia "Jahwe" na "Pan" zdanie to brzmi nieco dziwnie, jakby to faraon do Mojżesza mówił, że go nie zna. Oczywiście chodzi o to, że nie znał on Boga Jahwe.
3 Rzekli: «Bóg Hebrajczyków nam się ukazał. Pozwól przeto nam iść trzy dni drogą na pustynię i złożyć ofiarę Panu, Bogu naszemu, by nas nie nawiedził zarazą lub mieczem». 4 Na to odpowiedział im król egipski: «Dlaczego to Mojżeszu i Aaronie, chcecie odwieść lud od pracy? Idźcie co prędzej do waszych robót».
Pytanie to jest dość głupie, w końcu odpowiedzieli mu już, dlaczego: żeby Bóg nie nawiedził Egiptu zarazą lub mieczem. Najwyraźniej faraon nie pytał się w tak uprzejmy sposób, jak może się tutaj wydawać, tylko po prostu oskarżał ich o odwodzenie ludzi od pracy, mając gdzieś ich argumentację. Z resztą faraon sam się chyba uważał za ich boga, więc nie ma się co dziwić.
5 I powiedział jeszcze faraon: «Oto lud kraju teraz jest liczny, a wy odciągacie go od pracy».
Z tego zdania wynikałoby takie rozumowanie faraona: mnogość narodu jest jakimś wielkim darem dla niego, więc gdyby do tego przestał pracować, to byłoby mu zbyt dobrze, a to niedopuszczalne. Tak jakby nie widział, że skoro Izraelitów jest więcej, to mogą mu szybciej lepić te cegły.
6 Tego samego dnia taki rozkaz wydał faraon dozorcom robót ludu i pisarzom:7 «Nie będziecie dostarczać więcej ludowi słomy do wyrabiania cegły, jak poprzednio. Odtąd niech sami starają się o słomę.
A więc w Egipcie cegły wyrabiano ze słomy. Pewnie dlatego, że mieli mało gliny i z domieszką słomy po prostu można ich było zrobić więcej.
8 Wyznaczycie zaś im tę samą ilość cegieł, jaką wyrabiali dotąd, nic im nie zmniejszając; ponieważ są leniwi, wołają przeto: "Pójdźmy złożyć ofiarę naszemu Bogu". 9 Praca tych ludzi musi się stać cięższa, aby się nią zajęli, a nie skłaniali się ku fałszywym wieściom». 10 Wyszli więc dozorcy robót ludu razem z pisarzami i ogłosili ludowi: «Tak rozkazał faraon: Nie dostarczę wam więcej słomy. 11 Sami rozejdźcie się i zbierajcie słomę, gdzie ją możecie znaleźć. Mimo to nic nie będzie odjęte z nakazanych świadczeń». 12 I rozproszył się lud po całej ziemi egipskiej, aby zbierać ścierń zamiast słomy.
Ścierń, są to resztki ściętego zboża tkwiące w ziemi - na ściernisku.
13 Dozorcy zaś robót przynaglali i mówili: «Winniście wykonać w każdym dniu codzienną swą pracę, jak wtedy, gdy słomy wam dostarczano». 14 Bito pisarzy spośród Izraelitów, których dozorcy robót faraona ustanowili nad nimi, mówiąc: «Czemu nie wykonaliście powinności waszej i nie dostarczyliście cegieł ani wczoraj, ani dzisiaj w tej mierze jak poprzednio?»
Ci Egipcjanie to głupie pytania zadają – no przecież dlatego, że nie dostali słomy.
15 Pisarze zaś spośród Izraelitów przybyli do faraona i narzekali mówiąc: «Czemu w ten sposób postępujesz z twoimi sługami? 16 Nie dają teraz słomy sługom twoim i mówią nam: "Róbcie cegły". I oto słudzy twoi są bici, i winę przypisuje się ludowi».
Najwyraźniej owi pisarze, to jacyś wyżsi rangą spośród robotników izraelskich - pewnie po prostu spisywali oni jakieś raporty z robót.
17 Faraon im odpowiedział: «Jesteście bardzo leniwi, i dlatego mówicie: "Chcemy wyjść, by złożyć ofiarę Panu". 18 Teraz idźcie, ale do pracy! Nie otrzymacie słomy, ale dostarczycie taką samą ilość cegieł». 19 Położenie pisarzy Izraelitów stało się rozpaczliwe z powodu rozkazu: «Nie umniejszajcie nic z dziennego wyrobu cegieł».
20 Gdy wychodzili od faraona, spotkali Mojżesza i Aarona, którzy na nich czekali.21 I powiedzieli do nich: «Niechaj wejrzy Pan na was i osądzi, gdyż naraziliście nas na niesławę u faraona i jego dworzan. Wy to podaliście miecz w ich rękę, aby nas zabijali». 22 Wtedy Mojżesz zwrócił się do Pana i powiedział: «Panie, czemu zezwoliłeś wyrządzić zło temu ludowi? Czemu mnie wysłałeś? 23 Wszak od tej chwili, gdy poszedłem do faraona, by przemawiać w Twoim imieniu, gorzej się on obchodzi z tym ludem, a Ty nic nie czynisz dla wybawienia tego ludu».
No i na tym rozpaczliwym pytaniu kończy się dzisiejszy rozdział.
Zawsze zastanawiałem się dlaczego Mojżesz i Aaron mówią do faraona o wyjściu ludu celem złożenia ofiary na pustyni. Odnoszę wrażenie jakby w całej tej akcji chodziło o zorganizowanie jakiegoś święta religijnego, a później grzeczny powrót do Egiptu. Nie wiem po dzień dzisiejszy dlaczego Bóg poprzez Mojżesza nie żąda już w tym momencie bezwarunkowego wypuszczenie Izraelitów na wolność.
OdpowiedzUsuńBo to by było za proste. Przecież Jahwe lubi sobie stawiać różne poprzeczki.
OdpowiedzUsuńEgipcjanie rzeczywiście byli głupi. Dozorcami nad Izraelem byli mięśniacy, najlepiej nie myślący o żadnych ważnych sprawach, a i tak nie rozumiem czemu bito pisarzy. Przecież pisarze pisali te raporty, spisy itd. i nie mieli zbytnio czasu na zbieraniu słomy. Chociaż to dziwne trochę. Zawsze myślałem, że izraelitów zaciągnięto do budowy piramid.
Za proste? Hm. A mi się wydawało, że za trudne właśnie. Że faraon prędzej by się zgodził wypuścić ich tylko na chwilę niż tak całkiem i że gdyby on ich wypuścił, to oni by skorzystali z okazji i uciekli z Bożą pomocą.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony Bóg też zapowiedział, że uczyni serce faraona twardym, czy jakoś tak, a więc wiedział, że im się to nie uda.