1 Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa: 2 «Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
3 Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! 4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. 6 Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.Powyższy fragment był już powodem wielu kłótni na linii protestanci-katolicy lub podobnych. Bowiem w katolickiej, "uproszczonej" wersji przykazań wszystkie wersy od 3 do 6 zamknięte są w jedno przykazanie, nazwane "Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną".
Zacznijmy od sprawy prostej: "przede mną" czy "obok mnie"? Według Biblii hebrajskiej interlinearnej werset ten tłumaczony jest dosłownie: "not he-shall-become to you Elohim other-ones on
faces-of me" czyli tak jakby "nie staną się tobie inni bogowie na moich twarzach". Brzmi to dziwnie i przyznam, że chciałbym dopytać się jakichś biblistów o przeanalizowanie oryginału. Zakładając jednak, że faktycznie mowa jest tam mowa o "twarzach", fragment ten mógłby być argumentem za istnieniem Boga w kilku osobach.
Jest to o tyle dziwne, że Bóg sam w sobie rzadko objawiał się z twarzą i nie jest przypisany do jakiejś konkretnej twarzy. A zatem "stawianie na twarzach" miałoby sens symboliczny - twarz w sensie osoba. No, ciekawy fragment, ale musiałbym się upewnić, czy faktycznie była w tym miejscu użyta liczba mnoga.
Wróćmy jednak do meritum. "On faces of me" sugerowałoby raczej, że chodzi tu o stawianie innych bogów ponad Jahwe. Pewien jednak nie jestem, bo to w końcu też tylko tłumaczenie - interlinearne, ale jednak.
Kolejna rzecz: obrazy. Rzecz problematyczna. Zacznę może od interpretacji dosłownej, która nie jest stosowana ani przez katolików, ani przez protestantów. Bóg mówi, aby nie czynić żadnych rzeźb ani obrazów. I kropka. Koniec wersetu. Kropka ta jest nawet w oryginale. Zatrzymując się zatem na tym zdaniu i rozpatrując je dosłownie, można dojść do wniosku, że każde narysowanie czegoś czy nawet zrobienie zdjęcia (bo to też tworzenie obrazu) jest przez Boga zabronione. No niestety, tak by to wynikało. Jeśli zrobiłeś sobie zdjęcie, masz grzech...
Ponieważ jednak interpretacja ta dla każdego współczesnego człowieka wydaje się idiotyczna, zazwyczaj werset ten interpretowany jest przez pryzmat kontekstu i kolejnego wersetu - Bóg nie chce, aby oddawać obrazom czci, argumentując, że jest zazdrosny. A zatem zdjęcie sobie można zrobić albo obraz jakiś, tylko nie należy oddawać mu czci. W końcu czego Bóg miałby zazdrościć i komu w momencie, gdy narysujemy sobie rysunek? Nie ma to sensu.
Przykazanie rozumiane jest więc: "nie będziesz robił sobie obrazów w celu oddawania im czci".
Jednak istnieje jeszcze interpretacja katolicka. I choć na oko wygląda ona jak kpina z logiki, to jednak przyzwolenie na kult obrazów w katolicyzmie odbywa się przy pomocy tego samego zabiegu, jak przyzwolenie na tworzenie obrazów przez "rozsądnych ludzi". Znowu interpretujemy przez pryzmat kontekstu - tyle, że szerszego, tworzonego przez werset trzeci. Można więc robić sobie obraz i oddawać mu cześć, o ile obraz ten przedstawia Boga lub świętego. No bo w końcu dlaczego Bóg miałby zazdrościć czci jakiemuś świętemu, skoro ów święty to jest Jego człowiek? Dopóki zaś Bóg uważany jest za najwyższego, a święci za osoby drugorzędne, nie jest to stawianie ich "na twarzach" Boga.
Przykazanie rozumiane jest więc: "nie będziesz robił sobie obrazów w celu oddawania za ich pośrednictwem czci obcym bogom".
I teraz pytanie: skąd możemy wiedzieć, że zakaz tworzenia obrazów można odczytywać niedosłownie, a zakaz czci obrazów musi być rzeczą dosłownie interpretowaną?
Przyznam, że nie spodziewałem się, że będę na tym blogu bronić katolików, no ale muszę. Tego wymaga uczciwość. Jak bardzo by nam się nie podobało składanie kwiatków pod obrazy Matek Boskich, to jednak wyrzucanie katolikom obłudnej nadinterpretacji powyższego fragmentu jest pewnego rodzaju hipokryzją - bo tak naprawdę nikt z protestantów nie interpretuje tego fragmentu dosłownie.
Ktoś może powiedzieć, że pierwsza nadinterpretacja jest zdroworozsądkowa, zaś druga wynika z katolickiej obłudy. Może. Ale gdzie jest granica między rozsądkiem a obłudą? I jak w ogóle zdefiniować zdrowy rozsądek?
Uff... lecimy dalej.
7 Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.Przyznam, że to przykazanie nieco mnie niepokoi. Co to bowiem są owe "czcze rzeczy"? Według Księgi Koheleta przykładowo całe ziemskie życie jest właśnie taką "czczą rzeczą". Patrząc więc przez taki pryzmat, proszenie Boga o cokolwiek, co jest związane z ziemskim życiem, jest grzechem.
Taka interpretacja wydaje się jednak bez sensu, gdyż w Biblii znajdziemy mnóstwo przykładów Bożej pomocy w ziemskich problemach. Księga Koheleta to chyba zły pryzmat w tym przypadku.
Tylko jak w takim razie oddzielić rzeczy ważne od czczych? No, chyba najlepszym wyjściem jest subiektywna ich ocena. Jeśli ktoś marzy o tym, aby zjeść pyszną pizzę i przywiązuje do tego dużą wagę, to chyba nie będzie w tym nic złego, jeśli poprosi o to Boga. W końcu nawet Jezus mówił apostołom, że o cokolwiek prosić będą Boga w imię Jezusa, będzie im dane.
Większość ludzi interpretuje to przykazanie tak, aby po prostu nie używać Boga jako przecinka czy emocjonalizmu. Tylko czy są to już wszystkie "czcze rzeczy"? Chodzi tu tylko o niepoważne i nieszczere traktowanie Boga?
Być może innym ważnym aspektem tego przykazania jest jeszcze to, aby nie prosić Boga o rzeczy, które same w sobie są złe. Tak jak na przykład modlitwa w filmie "Dzień świra", gdzie główną prośbą do Boga było "do*******cie sąsiadowi".
8 Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. 9 Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. 10 Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. 11 W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.Kolejna istotna sprawa. Współcześnie chrześcijanie często przenoszą szabat na niedzielę. Czy jest to równoznaczne ze złamaniem tego przykazania?
Kiedyś zacząłem rozumieć to przykazanie w ten sposób, że tak naprawdę najważniejsze w nim jest to, aby co sześć dni robić sobie dzień odpoczynku i kontaktu z Bogiem. I że tak naprawdę moglibyśmy sobie uczynić szabat w środę i też by było dobrze. W islamie przykładowo świętym dniem jest piątek. Teraz jednak zaczynam mieć wątpliwości, czy aby na pewno jest to dobre rozumowanie.
Problem bowiem w owym ostatnim zdaniu - że to Pan pobłogosławił dzień szabatu, a nie człowiek. A skoro tak, to chyba nie da się go przenosić wedle uznania na inne dni.
Zastanawiałem się też nad tym, jak ten problem wygląda w kontekście różnych stref czasowych. Bo gdy w Izraelu zaczyna się szabatowy ranek, na Hawajach jest zupełnie inna pora dnia. I tak naprawdę to, czy w danym miejscu na świecie jest aktualnie szabat, czy niedziela, zależy w dużej mierze od tego, gdzie ludzie ulokowali linię zmiany daty. A wobec tego czynnik ludzki wciąż ma tu jednak pewne znaczenie.
Tylko czy to jest możliwe, aby aż od czasów Mojżesza do dzisiaj dni tygodnia zawsze następowały w taki sam sposób? Czy ludzie nie mogli się w którymś momencie pomylić w rachubie?
Wydawałoby się, w tak długim czasie byłoby to prawdopodobne. Jednak jeśli zastanowimy się, jakie warunki powinny zostać spełnione, by do czegoś takiego doszło, wydaje się to jednak trudne. Wszyscy bowiem ludzie w naszym kręgu kulturowym musieliby jednocześnie zgubić się w rachubie czasu i nie móc jej odtworzyć. Nie wiem, co musiałoby się zdarzyć, aby nastąpiło tego typu przesunięcie.
12 Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.To ciekawe, że szacunek do rodziców powiązany został akurat z długim życiem na ziemi. Czy to oznacza zatem, że karą za brak szacunku do rodziców jest wyłącznie krótkie życie? Tekst by to sugerował, ale pewności mieć nie można.
Miałem pewne wątpliwości co do słowa "czcić", czy przypadkiem w oryginale nie zostało użyte lżejsze słowo. Ale nie. Użyte jest słowo "כַּ בֵּ ד", co tłumaczone jest jako "glorify" - a więc wręcz "gloryfikować".
13 Nie będziesz zabijał.W oryginale w tym miejscu użyte jest słowo tłumaczone na "murder" - mordować. I ten mały szczegół jest szczegółem ważnym, bowiem morderstwo oznacza umyślne pozbawienie życia niewinnego człowieka (niektórzy dodadzą może jeszcze "bez jego zgody" - tu pojawia się bowiem pytanie, czy eutanazja jest morderstwem). Przykazanie to nie oznacza jednak, że Bóg nie dopuszcza kary śmierci. Wręcz przeciwnie, już w Rdz 9,6 (link) Bóg nakazuje praktycznie całej ludzkości, aby mordercy karani byli karą śmierci. Ponadto w kolejnych przepisach dla Mojżesza kara ta również będzie się chyba przewijać.
14 Nie będziesz cudzołożył.To przykazanie to temat rzeka, gdyż słowo "cudzołożyć" co rusz nabywa jakichś nowych znaczeń za sprawą wszelakich teologów. Jednak dopóki nie znajdzie się w Biblii jakaś konkretna definicja cudzołóstwa, najpewniej jest uznawać je po prostu za zdradę małżeńską i tylko to.
15 Nie będziesz kradł.
To jest chyba dość jasne. A w każdym razie było jasne w czasach Mojżesza, kiedy nie istniała koncepcja własności intelektualnej. To jednak kolejny temat rzeka, w który nie ma sensu się wgłębiać na łamach tego bloga.
16 Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.To tłumaczenie wskazuje, że chodzi tutaj przede wszystkim o sprawy sądowe, lub ewentualnie budowanie czyjegoś złego imienia przez fałszywe plotki. Jednak niestety wersja interlinearna wzbudziła we mnie pewne wątpliwości, bo nie brzmi to aż tak jednoznacznie: "not you-shall-answer in·associate-of·you testimony-of falsehood", czyli przekładając najdosłowniej "nie powinieneś odpowiadać w bliźnim swoim świadectwa fałszu". Brakuje mi tutaj słowa "przeciw".
Z drugiej jednak strony, gdyby nie chodziło kłamstwo godzące w czyjeś dobre imię, ale o każde jedno, całość mogłaby zostać sformułowana prościej: "nie kłam". Nie wiem, jakby to po hebrajsku brzmiało, ale z pewnością też w mniej skomplikowany sposób. Tak więc rozumując nie wprost możemy stwierdzić, że chodzi tu jednak o szczególny rodzaj kłamstwa.
17 Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego».Kościół Katolicki podzielił powyższy werset na dwa odrębne przykazania: "nie będziesz pożądał żony bliźniego swego" oraz "ani żadnej rzeczy, która jego jest". Jest to o tyle dziwne, że całość stanowi tutaj nawet jedno zdanie, które dałoby się streścić: "nie pożądaj niczego, co należy do bliźniego twego".
Najprostszym wytłumaczeniem tego dziwnego podziału jest to, że zwinąwszy zakaz tworzenia i oddawania czci obrazom do jednego przykazania "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną" zrobiło się nagle dziewięć przykazań. A zawsze było dziesięć, więc powstał problem, który rozwiązano w ten właśnie sposób - poprzez podział ostatniego przykazania na dwa.
Jednak jeśli zdobędziemy się na odrobinę życzliwości, możemy dostrzec, że jednak oddzielenie pożądania żony od pożądania rzeczy ma pewien sens. Po pierwsze zaznaczony zostaje fakt, że kobieta nie jest rzeczą i własnością mężczyzny (chociaż w czasach biblijnych trochę tak była traktowana). Po drugie zaś, natura pożądania rzeczy a pożądania kobiety jest też nieco inna. W rzeczach nie można się zakochać i rzeczy nie powodują podniecenia seksualnego (przynajmniej w większości przypadków).
Argumenty są to słabe, ale zawsze jakieś.
18 Wtedy cały lud, słysząc grzmoty i błyskawice oraz głos trąby i widząc górę dymiącą, przeląkł się i drżał, i stał z daleka. 19 I mówili do Mojżesza: Mów ty z nami, a my będziemy cię słuchać! Ale Bóg niech nie przemawia do nas, abyśmy nie pomarli!A więc wśród Izraelitów tkwiło poczucie lub świadomość, że bezpośredni kontakt z Bogiem jest rzeczą niebezpieczną.
W sumie nie jest to nic odkrywczego, gdyż do podobnego wniosku dojść można na podstawie Rdz 16,13 (gdy Bóg się objawiał Hagar).
20 Mojżesz rzekł do ludu: «Nie bójcie się! Bóg przybył po to, aby was doświadczyć i pobudzić do bojaźni przed sobą, żebyście nie grzeszyli».A więc wyjaśniony jest sens tych wszystkich efektów specjalnych, które miały miejsce wokół tej góry.
21 Lud stał ciągle z daleka, a Mojżesz zbliżył się do ciemnego obłoku, w którym był Bóg. 22 Rzekł nadto Pan do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: Wy sami widzieliście, że z nieba do was przemawiałem. 23 Nie będziecie sporządzać obok Mnie bożków ze srebra ani bożków ze złota nie będziecie sobie czynić.Znowu mowa jest o figurkach ze srebra lub złota, jednak określone są one mianem bożków, w oryginale "Elohim" - a więc tym samym słowem, które nie raz używane było w kontekście Boga Jahwe. No i znowu pojawia się pytanie, czy jeśli figurka nie jest uznawana za bożka, a jedynie przedstawienie jakiejś formy Boga, to czy jest to coś złego. Bo katolicy znowu twierdzić będą, że nie.
24 Uczynisz Mi ołtarz z ziemi i będziesz składał na nim twoje całopalenia, twoje ofiary biesiadne z twojej trzody i z bydła na każdym miejscu, gdzie każę ci wspominać moje imię. Przyjdę do ciebie i będę ci błogosławił. 25 A jeśli uczynisz Mi ołtarz z kamieni, to nie buduj go z kamieni ciosowych, bo zbezcześcisz go, gdy przyłożysz do niego swoje dłuto.Przyznam, że tego fragmentu nie bardzo rozumiem. Dlaczego dłuto ma bezcześcić kamienie?
26 Nie będziesz wstępował po stopniach do mojego ołtarza, żeby się nie odkryła nagość twoja.O, i ten fragment jest ciekawy. W którym bowiem miejscu zaczyna się nagość, której Bóg nie chce oglądać? I jak wyglądały noszone wówczas ubrania? Pewne jest, że stopy Boga nie rażą, bo Mojżeszowi nakazywał zdejmować sandały. A łydki? A uda?
Dałoby się ten werset wytłumaczyć również tak, że Izraelici nie nosili bielizny, a szaty wierzchnie mieli dość krótkie i podczas wchodzenia po schodach mogłyby czasem wyjść na wierzch stricte wstydliwe narządy.
Jednak jeśli Izraelici ubierali się wówczas tak, jak widać to zwykle na jakichś obrazach - a więc długie szaty aż do ziemi, raczej powyższy scenariusz nie ma sensu. Oznaczałoby to, że przed Bogiem trzeba zasłaniać jednak więcej.
Na tym ciekawym przepisie kończy się dzisiejszy rozdział, ja zaś chciałbym zauważyć pewien istotny fakt.
Wśród chrześcijan powyżej sformułowane Dziesięć Przykazań uważane jest za coś niezwykle ważnego. Jednak w księdze tej zasady owe są podawane Izraelitom przez Boga na równi z nakazem składania krwawych ofiar czy warunkami, jakie muszą spełnić kamienie na ołtarz. I mnóstwem innych, które znajdą się jeszcze w dalszej części księgi, a których chrześcijanie w ogóle nie stosują. Dlaczego więc owe dziesięć uważa się za święte i aktualne, zaś pozostałych nie?
Oczywiście da się dostrzec, że owe dziesięć są przykazaniami dość uniwersalnymi i naturalnymi. Jednak mimo wszystko ścisłe trzymanie się ich, w oderwaniu od tego, co zrobił Chrystus, jest pewną niekonsekwencją. I chociaż analizie tych konkretnych przykazań poświęciłem tutaj wyjątkowo dużo czasu i miejsca, to zastanawiam się teraz, czy ich waga faktycznie jest tak duża, jak twierdzi większość chrześcijan. W końcu ów dekalog obowiązywać miał tylko Izrael, a nie zewnętrzne narody...
Face znaczy też oblicze.
OdpowiedzUsuńZrozumiałem tamten fragment jako:
Nie będziesz umieszczał w oblicze Boga rzeczy, które nim nie są i słowa, których nie powiedział.
I z tego logicznie wychodzi kolejne.
A co do obrazów i rzeźb to mam mały test:
Zamknij oczy i pomyśl o Jezusie.
Jeśli widzisz tam kukłę, to moim zdaniem jest coś bebe.
A to dziwna interpretacja. Chwila, jeszcze raz:
Usuń"not he-shall-become to you" - nie powinni stać się tobie - "Elohim other-ones" - najdosłowniej: bogowie inni-jedni - "on faces-of me" - na twarzy/obliczu moim (twarz i oblicze to to samo w końcu).
Rozumiem, że ty zrozumiałeś "other-ones" jako te inne rzeczy, których nie powinno się Bogu przypisywać? Hm, no nie wiem, trzeba by spytać kogoś, kto zna hebrajski, czy taka interpretacja byłaby możliwa.
Ale jeśli chodzi o meritum: w zasadzie jeśli ktoś potrafi myśleć, to nawet z formy "nie będziesz mieć innych bogów obok mnie" może dojść do twojej wersji, aby nie przypisywać Boga do przedmiotów. Ponieważ rozsądny człowiek wiedząc, że Bóg nie chce, aby oddawać czci bożkom, będzie się bał wprowadzać do swojej religijności elementów, co do których nie ma pewności, że są od Boga.
Hm, kurczę... chyba właśnie obraziłem wszystkich katolików ;]
UsuńTo dziwne. Myślałem, że jak mi wytłumaczysz to jakoś zmienię zdanie. Ale tylko się utwierdziłem :-)
UsuńMoże jakoś inaczej się rozumiemy.
Niech się wypowie jeszcze ktoś ze społeczności i zobaczymy do czego dojdziemy.
No przydałoby się, chociaż społeczność ostatnio trochę milcząca się zrobiła ;]
UsuńNajlepiej ktoś, kto zna hebrajski ;]
Nie znajduje potwierdzenia w Biblii argument z "zakazem robienia zdjęć", czy też powieszenia sobie słoneczników van Gogh'a. Sam Bóg wydał dyspozycje, by w Świątyni Pańskiej było 12 wołów i by Arkę Przymierza chroniły cheruby. Można zatem rzeźbić i malować. Ba - w Świątyni może być nawet złoty cielec (12 złotych cielców!).
OdpowiedzUsuńJeśli zatem tak popatrzymy na sprawę, to chyba można spokojnie dojść do twierdzenia, że chodzi o to, by przed tymi cielcami nie klękać, by do obrazu się nie modlić, nie tworzyć "cudownych" figurek i "świętych" obrazów, do których się modli, do których się pielgrzymuje, które się wielbi i którym cześć się oddaje, którym tworzy się kapliczki i ołtarzyki, a nawet oddzielone miejsca w kościele (świątyni?). A więc tak - nadal pozostaję przy stanowisku, że to jednak katolicy mocno przegięli.
Póki zatem nie modlisz się do zdjęcia idola - zdjęcia możesz mieć, póki rzeźba jest tylko ozdobą - rzeźbą pozostaje. Problem pojawia się, gdy próbujesz nadawać im cechy, które Bóg zarezerwował jedynie dla siebie.
No i kwestia tego, że obrazek ze świętym jest ok - skoro nie ma być pośredników, skoro nie ma być modlitw do obrazu, a wzywanie zmarłych nie jest ok - to chyba modlenie się do obrazu jakiegoś człowieka (nawet jeśli "ów święty to jest Jego człowiek") jest albo nadawaniem boskich cech człowiekowi, albo łamaniem zakazu rozmawiania ze zmarłymi. Tak czy siak - lipa.